Wybory do izb rolniczych – obowiązkowego samorządu rolników – zaplanowano na 3 kwietnia. W każdej gminie będą wybrane jedna lub dwie osoby, w zależności od wielkości użytków rolnych w gminie. Po raz pierwszy jednak wyboru dokonywać będą płatnicy podatku rolnego posiadający co najmniej 1 hektar gruntu (do tej pory prawo wyborcze mieli wszyscy płatnicy podatku rolnego, a więc także działkowcy).
Za przygotowanie spisu wyborców izby rolnicze płaciły wynagrodzenie pracownikom urzędów gmin. W tym roku, zgodnie z interpretacją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, jest to zadanie delegowane gminom na mocy ustawy. Izby za sporządzanie list nie muszą więc płacić. To budzi sprzeciw części samorządowców.
Lech Szopiński, wójt gminy Mircze, uważa, że przygotowanie spisu wyborców dla izb nie wchodzi w zakres obowiązków pracowników samorządowych. Za dodatkową pracę musi zapłacić wynagrodzenie. Apeluje więc do innych samorządowców, aby nie zgadzali się na przygotowanie spisów wyborców do izb rolniczych.
20 mln zł to roczny budżet samorządu rolniczego
– Nie chodzi o kliknięcie w klawiaturę komputera i wydrukowanie spisu płatników podatku rolnego, ale o wyodrębnienie z ewidencji tych, którzy mogą głosować. To wymaga nakładu pracy – wtóruje Lech Bojko, wójt gminy Werbkowice. Mariusz Zając, burmistrz Tyszowiec, narzeka, że jest to kolejny obowiązek, który nałożono na gminy, nie zapewniając finansowania.