Na ławie oskarżonych zasiadło wczoraj pięcioro byłych samorządowców, w tym zastępca prezydenta i sekretarz w gminie Centrum, dwóch urzędników i dyrektor z dzielnicy Śródmieście. Dla ich mecenasów zabrakło miejsc, więc jeden z nich poprosił sąd o... doniesienie dodatkowego stołu. – Inaczej nie mam jak pracować – stwierdził.
Każdy z oskarżonych ma zarzuty korupcyjne. Sięgają wydarzeń z końca lat 90. XX w. i 2000 r., kiedy rządy w stolicy sprawowała koalicja SLD – UW, a gminą Centrum i później Warszawą rządził Paweł Piskorski.
Najpoważniejsze zarzuty ciążą na Pawle Bujalskim, byłym zastępcy prezydenta w gminie Centrum i byłym prezesie PKiN. Jest oskarżony o przyjęcie ok. miliona złotych łapówek. M.in. otrzymał ponad 100 tys. dol. od spółki Warimpex za zgodę na budowę biurowca przy ul. Siennej, 300 tys. zł od firmy Energotel za nadbudowę kamienicy przy ul. Gwiaździstej czy 50 tys. zł za wynajęcie lokalu na gastronomię w Pałacu Kultury.
Bujalski twierdzi konsekwentnie, że jest niewinny.
Sąd rozpoczął wczoraj rozprawę od przesłuchania Elżbiety S., byłej dyrektor zarządu dzielnicy Śródmieście. Odpowiada za niedopełnienie obowiązków przy podpisywaniu aktów notarialnych ze spółdzielniami, m.in. Dembudem (w którym kupowała mieszkanie), oraz próbę wyłudzenia 100 tys. dol. od izraelskiego inwestora planującego budowę biurowca w Śródmieściu.