Białostocka prokuratura prowadzi śledztwo, w którym bada ostatnie decyzje byłego marszałka Podlasia Dariusza Piontkowskiego z PiS. Stracił on funkcję w styczniu 2008 r.
Według obecnego marszałka Jarosława Dworzańskiego z PO, który złożył zawiadomienie do prokuratury, kilka godzin po odwołaniu Piontkowski podpisał dwie umowy o pracę. Dworzański twierdzi też, że potem miały one zostać antydatowane. Niedawno śledczy postawili zarzuty przekroczenia uprawnień i fałszowania dokumentów jednej z urzędniczek.
Piontkowski nie był w tej sprawie przesłuchiwany, ale został posłem, więc chroni go immunitet. Prokuratura nie zdradza, czy wystąpi o jego uchylenie. – Żadna procedura w tym zakresie nie została wdrożona – mówi Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
– W ostatnim dniu urzędowania wciąż ma się pełnomocnictwa do podpisywania dokumentów, zawierania umów, trudno z tym dyskutować – uważa Adam Sawicki z Fundacji Batorego. – Jest jednak sprawą kultury politycznej, a czasem wręcz ludzkiej przyzwoitości, by w czasie żegnania się z zajmowanym stanowiskiem czy funkcją, ograniczać się do podejmowania niezbędnych decyzji, a nie szykowania posad.
Jak zaznacza Sawicki, nawet jeśli nie doszło do łamania prawa, rodzą się pytania: skąd ten pośpiech i czy o obsadzie decydowały kompetencje.