Wiele spółek wodno-ściekowych musi się liczyć z dużymi stratami, a nawet może zbankrutować. A mieszkańcy zapłacą dużo więcej za wodę i odprowadzanie nieczystości.
Wszystko za sprawą terminów obligujących miasta odprowadzające dużą ilość ścieków do zakończenia przed 2011 r. budowy oczyszczalni.
O ile firmy zajmujące się wodą i ściekami mogłyby podnieść opłaty mieszkańcom? Trudno wyliczyć to dokładnie, bo każda spółka czy zakład komunalny ma swoją odrębną politykę cenową. Ale eksperci, z którymi rozmawialiśmy, szacują, że z powodu dodatkowych opłat stawka mogłaby wzrosnąć np. z 6 do 15 zł za metr sześcienny wody. A nawet więcej.
[srodtytul]Srogie terminy[/srodtytul]
Problem dotyczy ok. 130 miast (a właściwie obszarów, które nie muszą się pokrywać z ich granicami administracyjnymi) powyżej 15 tys. mieszkańców, w tym także kilkunastu ponadstutysięcznych. Obecnie korzystają one z odroczenia podwyższonych opłat za korzystanie ze środowiska (konkretnie za zrzucanie ścieków do wód). Robią to na podstawie art. 317 ust. 1a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=83BAC081D8691B4A2D17F27AF1CFC0DB?id=258935]prawa ochrony środowiska[/link]. Mówi on, że dodatkowe opłaty, tzw. podwyższone, mogą zostać odroczone, jeżeli inwestycje przyczynią się do usunięcia zanieczyszczeń w odpowiednim stopniu. Tyle że krajowy program oczyszczania ścieków komunalnych z 2009 r. wyznacza jednoznacznie termin uruchomienia oczyszczalni na koniec 2010 r. Mimo że miasta już wcześniej zgłaszały kłopoty inwestycyjne.