Lokator jednego z olsztyńskich lokali komunalnych domagał się od prezydenta miasta zapewnienia mu mieszkania spełniającego normy prawne, w tym budowlane i sanitarno-higieniczne. Od dłuższego czasu mężczyzna narzekał na zawilgocenie ścian, niedostateczne ogrzewanie oraz wszędobylskie karaluchy.
Prezydent poinformował najemcę lokalu, że wizja lokalna przeprowadzona u niego w styczniu bieżącego roku faktycznie potwierdziła występowanie zawilgocenia mieszkania oraz insektów. Wskazał, że administrator nieruchomości zmodernizuje instalację c.o. po zakończeniu okresu grzewczego, doraźnie zaś w mieszkaniu zostanie zainstalowany grzejnik panelowy o większej wydajności.
Urzędnik przypomniał również, że zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego, obowiązek odrobaczania mieszkania spoczywa na najemcy lokalu. Prezydent żeby udobruchać lokatora dodał również, że niezależnie od działań samego lokatora, zmusi administratora, by ten dokonał również dezynsekcji części wspólnych, czyli korytarzy, piwnic i strychu.
Kilka miesięcy później, w lokalu przeprowadzono kolejną wizję lokalną, podczas której nie stwierdzono żadnych insektów. Prezydent przypomniał, że najemca przyjął lokal w 2006 roku, który był wyremontowany i czysty – w sam raz przygotowany do zasiedlenia. Wyjaśnił, że mężczyzna może ubiegać się o zmianę lokalu mieszkalnego w ramach poprawy warunków mieszkaniowych, tylko musi złożyć stosowny wniosek.
Mężczyzna złożył odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zakwestionował w nim pisma prezydenta, zarzucając, że wizji lokalnych nie przeprowadzała żadna komisja. Podniósł, że lokal mieszkalny, w którym zmuszony jest żyć, nie nadaje się do zamieszkiwania.