Część przedsiębiorców składa fałszywe oświadczenia o obrocie alkoholem za poprzedni rok. Wprawdzie ustawa o wychowaniu w trzeźwości umożliwia gminom ich weryfikację, ale konieczność zatrudnienia wyszkolonych w tej dziedzinie pracowników skutecznie je do tego zniechęca. Tylko nieliczne duże miasta, np. Poznań, Wrocław, Szczecin, podjęły opłacalną walkę z nieuczciwymi handlowcami. Te, które tego nie robią, pozbawiają się wpływów do budżetu wynoszących nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Sklepy zaniżają obroty
Przedsiębiorców, którzy występują o zezwolenia na handel alkoholem, nie brakuje. Po ich uzyskaniu i wniesieniu za nie stałej opłaty rozpoczynają działalność. Z tym że do 31 stycznia muszą złożyć oświadczenie o wartości sprzedaży poszczególnych rodzajów alkoholu za poprzedni rok. Jeśli przekroczą limit ustawowy, wnoszą opłatę uzależnioną od wartości sprzedaży.
Zdaniem urzędników niektóre sklepy alkoholowe dziwnym trafem mieszczą się w limicie i wykazują mniejszy obrót niż np. sąsiedni sklep spożywczy ze stoiskiem alkoholowym. Jeśli pojawi się podejrzenie nieprawdziwości danych, gmina może przeprowadzić kontrolę sprzedaży. Ze względu jednak na czaso- i pracochłonność tych czynności oraz brak wyszkolonych pracowników tego nie czyni.
Do wyjątków należy Urząd Miasta Poznania.
– Zdarza się, że musimy cofać zezwolenia ze względu na podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniu. Ale z roku na rok liczba cofnięć maleje, wzrastają natomiast wpływy z opłat za przekroczenie limitu – mówi Paweł Puszkarski z poznańskiego wydziału działalności gospodarczej.