Zniszczone dzielnice miast mają nabrać na nowo blasku. A to za sprawą projektu założeń ustawy o rewitalizacji. Opracowało go Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.
– Ustawa wprowadzi brakujące ramy prawne oraz wiele zachęt – tłumaczy Piotr Popa, rzecznik MIiR.
Na liście inwestycji
Projekt przewiduje, że rewitalizacja będzie zadaniem własnym gmin. Ponadto definiuje to pojęcie, i to nie bez powodu. Już dziś bowiem gminy realizują wiele tego typu projektów, które szumnie nazywają rewitalizacją. Tymczasem nie wszystkie można do niej zaliczyć. Gminy posługują się tym pojęciem, bo to ułatwia im pozyskanie środków unijnych na zwykłe remonty fasad budynków.
Tymczasem rola rewitalizacji jest większa. Ma nie tylko poprawić wizerunek miast, ale także stan techniczny budynku oraz jakość życia mieszkańców. Powinna więc objąć zarówno remonty i modernizację obiektów, jak i działania społeczne, np. budowę ścieżek rowerowych, świetlic.
Celem rewitalizacji jest też stworzenie nowych miejsc pracy oraz zagospodarowanie terenów zniszczonych przez przemysł czy opuszczonych przez wojsko. Elementy te będzie zawierać definicja rewitalizacji zawarta w nowej ustawie. Tak jak obecnie podstawą rewitalizacji będą gminne programy. Na ich podstawie radni podejmą uchwałę o stworzeniu specjalnej strefy i miejscowego planu rewitalizacji. Ustawa ma też szczegółowo określać treść programów, aby miasta nie przygotowywały ich tylko po to, by uzyskać unijne środki na remonty. A tak się dzieje obecnie.