Do końca tego roku szpitale muszą wykupić ubezpieczenie od zdarzeń medycznych. Jest to polisa na wypadek konieczności wypłaty pacjentowi odszkodowania, gdy wojewódzka komisja ds. orzekania o zdarzeniach medycznych uzna, że w szpitalu doszło do błędu.
Z wykupieniem polisy będzie jednak problem, bo dyrektorzy szpitali już apelują do ministra zdrowia, by ten albo przesunął obowiązek w czasie, albo w ogóle zdjął go z lecznic.
– Polisa powinna być nadal dobrowolna dla szpitala. Każda lecznica musi sama oszacować, czy jest jej potrzebna czy nie – mówi Ewa Więckowska, prezes szpitala na warszawskim Solcu.
Jedyną firmą oferującą polisy od zdarzeń medycznych jest PZU. Za roczne ubezpieczenie żąda ok. 750 tys. zł. Dla wielu lecznic to kwota zaporowa. Skoro więc ubezpieczenia teraz są nieobowiązkowe, mają je tylko nieliczne. Z informacji zebranych przez „Rzeczpospolitą" u wojewodów wynika, że w niektórych regionach żadna placówka nie ma ubezpieczenia od zdarzeń. Wyjątki ostały się w województwie zachodniopomorskim, gdzie polisę ma jeden szpital. W śląskim są dwie takie lecznice. A szpitali w Polsce mamy ok. 800.
– Taniej wychodzi sfinansowanie trzech odszkodowań rocznie z budżetu szpitala – mówi Marek Nowak, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu.