Reklamy dewastują przestrzeń polskich miast. Stojące i wiszące tablice, ogromne płachty na budynkach atakują nas z każdej strony. Tak jest na pewno w Warszawie, ale nie tylko.
– Każdy robi, co mu się podoba. Dotyczy to zarówno reklamy małej, jak i wielkoformatowej, zajmującej całe elewacje – potwierdza Tadeusz Jurga z Wydziału Architektury i Urbanistyki poznańskiego magistratu.
– Reklamy dają duży dochód zarządcom nieruchomości, więc trudno im z niego rezygnować – zwraca uwagę na ekonomiczny aspekt zjawiska Jerzy Zbiegień, miejski konserwator zabytków w Krakowie.
Władze miejskie nie zawsze mogą się przeciwstawić tej ekspansji. Nie tylko z powodu zarobków. Także dlatego, że nie mają wystarczających środków do walki. Prawo sprzyja biznesowi reklamowemu. Przepisy są rozrzucone po różnych ustawach, a prawo budowlane pozwala stawiać urządzenia reklamowe po samym zgłoszeniu. Potwierdza to jednoznacznie orzecznictwo sądów administracyjnych. Uchylają sprzeciwy władz samorządowych wobec zgłoszonych zamiarów budowy tablic reklamowych.
– Odwołujemy się do pojęcia ładu przestrzennego, ale to do sądów nie przemawia – przyznaje Tadeusz Jurga.