Wnoszenie wadium w formie gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej od lat budzi wątpliwości przy przetargach. [b]Część zamawiających uznaje, że kopia takiego dokumentu spełnia wymagania ustawowe, inni żądają oryginału, odrzucając ofertę, do której go nie dołączono[/b]. Wymóg złożenia na ręce organizatora przetargu oryginalnych dokumentów wadialnych często pojawia się w specyfikacji.
[srodtytul]Oryginał tylko do wglądu[/srodtytul]
Tak też było w przetargu na zakup systemów informatycznych do zarządzania informacjami środowiskowymi w województwie łódzkim. Ze specyfikacji wynikało, że w przypadku wnoszenia wadium w innej formie niż pieniężna wykonawca jest zobowiązany złożyć oryginał dokumentu w wyznaczonym wydziale w urzędzie. I tak też zrobiła jedna z firm zainteresowanych tym zamówieniem. Tyle że nie zostawiła oryginału gwarancji ubezpieczeniowej, ale jedynie dała ją do wglądu urzędnikowi. Do oferty zaś dołączyła kopię tego dokumentu poświadczoną za zgodność z oryginałem przez szefa firmy.
[srodtytul]Dokument gwarantował wypłatę[/srodtytul]
Zamawiający uznał, że wykonawca nie wywiązał się z nałożonego przez specyfikację obowiązku, i wykluczył go z przetargu. Ten złożył protest, w którym podkreślał, że przedstawił oryginał dokumentu do wglądu. Niezależnie od tego zwrócił uwagę, że z treści gwarancji nie wynika, aby zamawiający musiał przedstawić ubezpieczycielowi oryginał, po to by wypłacono mu sumę gwarancyjną. Widnieje w niej jedynie zapis, że beneficjent powinien dostarczyć oryginał wezwania do zapłaty oraz dokument poświadczający umocowanie osób, które podpisały to wezwanie. W tej sytuacji, zdaniem protestującego przedsiębiorcy, interes zamawiającego jest w pełni zabezpieczony. Gdyby odmówił zawarcia umowy, jego ubezpieczyciel wypłaci kwotę wadium. Wykonawca zwracał też uwagę, iż zastanawiające jest to, że z przyczyn czysto formalistycznych został wykluczony z przetargu, a wybrano ofertę prawie dwa razy droższą.