Przyjęta w piątek jednogłośnie nowelizacja całkowicie zmieniła sposób podważania decyzji zapadających w publicznych przetargach. Dzisiaj, gdy firma uważa, że naruszono prawo, składa protest do zamawiającego, ten zaś może sam naprawić ewentualny błąd. Po wejściu w życie nowych przepisów przedsiębiorca będzie od razu wnosił odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej. To zaś wymaga opłacenia wpisu w wysokości od 7,5 tys. do 15 tys. zł.
[srodtytul]Szybsze postępowanie[/srodtytul]
– Wielu wykonawców będzie rezygnować z dochodzenia swych praw, a to może sprawić, że urzędnicy odpowiedzialni za przetargi poczują się bezkarni. Jest to dla mnie niezrozumiałe, tym bardziej że – jak wynika z moich obserwacji – mniej więcej połowa protestów jest uwzględniana – mówi Jarosław Jerzykowski, radca prawny w kancelarii Jerzykowski i Wspólnicy.
Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, nie ukrywa, że liczy na rzadsze korzystanie ze środków ochrony prawnej przez przedsiębiorców.
– Wykładając pieniądze na wpis, zastanowią się dwa razy, czy ich zarzuty mają jakiekolwiek uzasadnienie. Pracując jako zamawiający, przekonałem się, że zdecydowana większość protestów nie ma żadnej wartości i jest składana właśnie dlatego, że nic nie kosztuje – tłumaczy.