Turystyczna klapa ze szlakami za miliony?

Samorządy na potęgę wyznaczają międzynarodowe szlaki. Eksperci: to sposób na szybkie pieniądze z UE, a żywot tras kończy się po rozliczeniu dofinansowania

Publikacja: 04.09.2011 21:26

Przez Lublin przebiega ponad 20 tematycznych tras miejskich

Przez Lublin przebiega ponad 20 tematycznych tras miejskich

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski Maciej Kaczanowski

Od maja przez sześć dolnośląskich i trzy czeskie gminy wiedzie transgraniczny Szlak Marianny Orańskiej (za 100 tys. euro, z tego 75 proc. z UE), uruchomiony z inicjatywy tamtejszych samorządów. Tu również rozwija się Śląski Szlak Sakralnej Sztuki Barokowej – organizatorzy zabiegają o partnera z Czech. Partnerzy węgierscy są pilnie poszukiwani do rozszerzenia Podkarpackiego Szlaku Winnic. O umiędzynarodowieniu Trasy Smakoszy myśli z kolei Małopolska Organizacja Turystyczna.

Na Podkarpaciu tamtejsza organizacja turystyczna przerzuciła niedawno na Ukrainę polsko-słowacki Szlak Rodowych Gniazd Lubomirskich. – Pracujemy nad znalezieniem czeskiego partnera dla naszego na razie polsko-ukraińskiego Szlaku Szwejka – mówi "Rz" Jan Sołek, wiceprezes Podkarpackiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Według planów do projektu mają dołączyć Austria i Węgry.

Lublin, w którym przecinają się certyfikowane przez Radę Europy szlaki Via Regia z Kijowa do Santiago de Compostela i Szlak Jagielloński z Wilna do Krakowa, planuje kolejne: Szlak Handlowy Morze Bałtyckie – Morze Czarne oraz Szlak Poselstw Papieży i Carów (Rzym – Lublin – Moskwa).

W czerwcu natomiast rozpoczęto wytyczanie i znakowanie Pomorskiej Drogi św. Jakuba  – od litewskiej Kretyngi do niemieckiego Greifswaldu. Ma kosztować 1,25 mln euro. Unia Europejska da 85 proc. tej sumy.

Setki tras, lecz wiele wirtualnych

Dr Zygmunt Kruczek z krakowskiej AWF, ekspert Gnieźnieńskiego Forum Ekspertów Turystyki Kulturowej, uważa, że od kilku lat w naszym kraju mamy już do czynienia ze swoistą szlakomanią.

– Turyści nie przyjadą na wakacje dla Krzywej Wieży w Ząbkowicach Śląskich czy zamku księżnej Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim – tłumaczy Andrzej Rapacz ze starostwa powiatowego w Ząbkowicach Śląskich. – Jesteśmy miastem tranzytowym do Kotliny Kłodzkiej. Ale tam turyści natkną się na nasz szlak, więc odwiedzą i nasze miasta.

Podobnie fenomen mody na szlaki tematyczne wyjaśnia Armin Mikos von Rohrscheidt, który obronił pierwszy w Polsce doktorat z tej właśnie tematyki. Jego zdaniem miejscowości, które same nie są w stanie przyciągnąć gości, mogą wtedy liczyć na bezpłatną promocje np. u zagranicznych partnerów.

– Festiwale, festyny, rekordy Guinnessa – to wszystko już było lub dzieje się na taką skalę, że w zalewie imprez trudno wykreować taką, która przyciągnie znaczącą liczbę turystów – mówi Rohrscheidt, który jest też redaktorem internetowego miesięcznika "Turystyka Kulturowa" i współwłaścicielem biura turystycznego KulTour.pl, jednego z kilkunastu w Polsce specjalizujących się kulturowych wyprawach. – A czasem imprezę, którą udało się wypromować, można łatwo stracić, tak jak Cieszyn stracił Erę Nowe Horyzonty na rzecz Wrocławia. Inwestycja w szlak tematyczny jest pod tym względem bezpieczna.

Tylko w Wielkopolsce, gdzie mieszka dr Mikos von Rohrscheidt jest aż 18 szlaków tematycznych, Podkarpacie ma siedem szlaków transgranicznych, a przez sam Lublin wiedzie ponad 20 tematycznych tras miejskich.

– Dr Łukasz Gaweł z krakowskiego UJ obliczył w swej pracy habilitacyjnej, której ma wkrótce bronić, że tras kulturowych jest w Polsce 348, ale wiele wytyczono tylko wirtualnie – podkreśla Mikos von Rohrscheidt.

On sam w swej książce "Polskie szlaki tematyczne" obliczył, że w 2010 roku roku było  46 szlaków realnych, czyli wyznaczonych w terenie i choćby w ograniczonym zakresie zarządzanych, mających ponadregionalne i transgraniczne znaczenie. – Ale one wciąż powstają – zaznacza. – To zjawisko się rozpoczęło, gdy Polska miała dostęp do funduszy przedakcesyjnych UE, i przybiera na sile.

– Przemierzanie szlaków i poznawanie różnych aspektów kultury to nie wyłącznie polska specjalność – dodaje Małgorzata Fedas z organizacji Zielone Szlaki Greenways, polskiej odnogi europejskiego stowarzyszenia. Otwierając szlaki piesze lub rowerowe, tworzy ona oś dla samorządów, stowarzyszeń, organizacji turystycznych i firm z tej branży, które obudowują szlak własnymi propozycjami. Greenways otworzył w naszym kraju dwa międzynarodowe szlaki: Bursztynowy z Budapesztu wzdłuż Wisły do Gdańska oraz Kraków – Morawy – Wiedeń.

Unia daje, samorząd bierze

– Budowanie szlaków kulturowych to odpowiedź na fascynację Europejczyków tym rodzajem turystyki – mówił wiceszef Komisji Europejskiej Antonio Tajani podczas ubiegłorocznych Światowych Dni Turystyki. I podkreślił, że Bruksela będzie wpływać na poczynania krajów członkowskich w tej dziedzinie.

UE finansuje wytyczanie nowych tras. Na zatwierdzone projekty, które powstaną w Polsce w latach 2007 – 2012, z unijnego budżetu wydanych zostanie ok. 200 mln zł. Pieniądze te będą wydawane na wytyczanie tras, ale też m.in. remonty kościołów, czy nawet wyjazd delegacji samorządowej na targi do Cannes.

Aktywna turystyka połączona ze zwiedzaniem stała się też jednym z fundamentów w rządowej strategii rozwoju turystyki na lata 2008 – 2015. W dokumencie zapisano konieczność tworzenia pod takim kątem kompleksowej oferty turystycznej oraz zbudowanie aż 20 tys. km nowych szlaków. To m.in. miało spowodować, że w 2011 r. Polska zarobi 25,5 mld zł na rodzimych turystach i blisko 5 mld dolarów na zagranicznych.

Z badań Instytutu Turystyki wynika, że w w 2010 r. blisko  800 gmin wydało na rozwój  turystyki w sumie 460 mln zł (o 175 proc. więcej niż rok wcześniej). W pierwszej dwudziestce na palcach jednej ręki można policzyć te żyjące z turystyki, np. Szczyrk czy Giżycko.

Ile z tych pieniędzy poszło na szlaki tematyczne? Tego nie policzył nikt. Ani Polska Organizacja Turystyczna, ani Ministerstwo Sportu i Turystyki nie wie nawet, ile ich w ogóle jest w naszym kraju. Jakub Kwiatkowski z resortu zapowiada rychłą kompleksową inwentaryzację. Ale od 2008 roku ministerstwo wciąż pracuje nad projektem ustawy o szlakach turystycznych, fundamentem rządowej strategii. – Nie ma ustawowej definicji szlaku – tłumaczy Cezary Molski, wicedyrektor Departamentu Współpracy Regionalnej POT. – Dlatego trudno je nawet skatalogować.

Szybkie pieniądze i wielka klapa?

Czy środki zainwestowane w wytyczanie transgranicznych szlaków się zwrócą i kiedy? Ile pieniędzy zostawią turyści na szlaku Marianny Orańskiej lub Bursztynowym? Tego w Polsce się nie bada.

Na razie Ząbkowice cieszą się z jedynego dowodu zainteresowania nowym produktem: wydrukowany w 15-tysięcznym nakładzie przewodnik po szlaku rozchodzi się jak ciepłe bułeczki i lada moment trzeba go będzie dodrukować.

Małgorzata Fedas z Greenways: – Odznaka i paszport, który w dużym nakładzie przygotowaliśmy dla przemierzających Szlak Bursztynowy, poszły w mgnieniu oka.

Rohrscheidt przyznaje, że w wypadku szlaku w ogóle trudno zmierzyć, jak zwraca się inwestycja, ale te mądrze zaprojektowane i dobrze wypromowane na pewno są dochodowe.

– Czasem ważna jest rozpoznawalna powszechnie etykieta – mówi i podaje przykład Kościoła Pokoju w Świdnicy. Przed wciągnięciem go na listę UNESCO odwiedzało go mniej niż 20 tys. turystów rocznie, teraz – od 150 do 200 tys.

Takie pomocne turystycznie etykiety mają polskie miasta umieszczone na sześciu certyfikowanych przez Radę Europy szlakach kulturowych. Ale niektóre nawet o tym nie wiedzą. Na oficjalnej stronie Starachowic, jedynego polskiego miasta na Europejskim Szlaku Żelaza, nie ma słowa o tym, że znalazło się ono w elitarnym gronie.

Dr Zygmunt Kruczek na ubiegłorocznym kongresie ekspertów turystyki kulturowej postawił mocną tezę: pomysły otwierania szlaków tematycznych są w dużej mierze inspirowane dopływem środków unijnych, a często ich żywot jest krótki, kończy go rozliczenie dotacji.

– Stosunkowo łatwo zdobyć na to fundusze unijne, za które można stworzyć kilka etatów, nakręcić lokalną koniunkturę, zlecając przygotowanie przewodników, wyremontować drogę na szlaku czy zbudować parking – dodaje dr von Rohrscheidt.

Takie właśnie pierwsze efekty funkcjonowania Szlaku Marianny Orańskiej podaje Andrzej Rapacz z ząbkowickiego starostwa: – Władze wojewódzkie wyremontowały nam kilkanaście kilometrów drogi.

Podobne są efekty niemiecko-polsko-litewsko-rosyjskiego przedsięwzięcia o nazwie Bałtycki Szlak Fortec powstałego za 2,5 mln euro z funduszy europejskich przyznanych jeszcze w 2005 roku.

Kostrzyn nad Odrą, lider projektu, otrzymał z tej puli 320 tys. euro. "Dzięki funduszom z programu BFR [...] odbudowano Bramę Berlińską, w której wnętrzu działa Punkt Informacji Turystycznej" – chwalili się w 2007 roku miejscy urzędnicy.

Zaproszone do projektu Świnoujście otrzymało 28 tys. euro. Jak zbadał w 2008 r. urząd kontroli skarbowej, aż 17 tys. euro poszło na personel, delegacje służbowe, audyt zewnętrzny i ekspertyzy. A Bałtycki Szlak Fortec to wciąż projekt wirtualny. I nie ma nawet polskiej wersji swojej strony internetowej.

– Impulsem do przygotowania międzynarodowych szlaków turystycznych są otwarte granice, ale głownie pieniądze z unijnych dotacji – potwierdza Jan Sołek z podkarpackiej PROT.

Elżbieta Tomczyk-Miczka z Małopolskiej Organizacji Turystycznej również zauważa, że szlaki często przestają funkcjonować, gdy kończą się dotacje. – By trasa stała się szlakiem z  prawdziwego zdarzenia, trzeba mnóstwo pracy i potężnych wydatków – tłumaczy.

Armin Mikos von Rohrscheidt dodaje, że przy budowaniu trasy pieniądze idą głównie na promocyjne wydawnictwa, a sam projekt to pretekst do remontów chodników itp. Tymczasem rozczarowani turyści co prawda zatrzymają się z folderem na wyasfaltowanym parkingu, ale pocałują klamkę w zamkniętym kościółku.

Uważa on, że cztery piąte z tworzonych w Polsce szlaków czeka fiasko. – Miarą potencjalnego sukcesu może być wciągnięcie do współpracy lokalnych przedsiębiorców, bo to oni wiedzą najlepiej, czy i jak można zarobić na szlaku – uważa. – Ale w kraju to rzadkość.

Wzorcem dla polskich twórców tras tematycznych może być niemiecki Szlak Bajek. To kompletny zestaw atrakcji i usług towarzyszących wypromowany do tego stopnia, że przemierza go milion turystów rocznie.

Pomysł na biznes

Na szczęście inspiracją do uruchomienia szlaku nie musi być tylko chęć pozyskania dotacji.

Za Międzynarodowym Szlakiem Zbójników Karpackich stoi jedynie Leszek Młodzianowski, pilot wycieczek i przewodnik. Szlak ma na razie postać tylko wirtualną, ale wciągając do współpracy partnerów z sześciu krajów, Młodzianowski umieścił na nim już blisko tysiąc obiektów. W projekt włożył 150 tys. zł, a pomysłów na finansowanie (pamiątki, gadżety, organizowanie eventów dla firm czy wycieczek po szlaku), rozwijanie współpracy i wyglądu samej strony internetowej mogłoby mu pozazdrościć wiele podobnych przedsięwzięć sfinansowanych za setki tysięcy euro z UE.

– Wkrótce liczący 4,5 tys. km zbójnicki szlak będzie oznakowany w terenie, będą mapy, przewodniki – zapowiada Młodzianowski. Fundacja, którą właśnie założył wspólnie z Małopolską Organizacją Turystyczną, spodziewa się unijnego dofinansowania części projektu, który ma kosztować w sumie 100 mln zł. Szlak rozwijany będzie na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego.

W 2008 r. podkarpackie stowarzyszenie winiarzy, zainspirowane pracą magisterską o tutejszych winnicach jako specyficznym produkcie turystycznym, otworzyło własną trasę. Na Podkarpackim Szlaku Winnic znajduje się 40 obiektów – Do współpracy włączyły się również gospodarstwa agroturystyczne – cieszy się wiceprezes PROT.

Od maja przez sześć dolnośląskich i trzy czeskie gminy wiedzie transgraniczny Szlak Marianny Orańskiej (za 100 tys. euro, z tego 75 proc. z UE), uruchomiony z inicjatywy tamtejszych samorządów. Tu również rozwija się Śląski Szlak Sakralnej Sztuki Barokowej – organizatorzy zabiegają o partnera z Czech. Partnerzy węgierscy są pilnie poszukiwani do rozszerzenia Podkarpackiego Szlaku Winnic. O umiędzynarodowieniu Trasy Smakoszy myśli z kolei Małopolska Organizacja Turystyczna.

Na Podkarpaciu tamtejsza organizacja turystyczna przerzuciła niedawno na Ukrainę polsko-słowacki Szlak Rodowych Gniazd Lubomirskich. – Pracujemy nad znalezieniem czeskiego partnera dla naszego na razie polsko-ukraińskiego Szlaku Szwejka – mówi "Rz" Jan Sołek, wiceprezes Podkarpackiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Według planów do projektu mają dołączyć Austria i Węgry.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów