Do zawierania ugód ma zachęcić nowy art. 54a uchwalonej niedawno ustawy o finansach publicznych. Stanowi on, że jednostka sektora finansów publicznych może zawrzeć ugodę w sprawie spornej o należności cywilnej, gdy oceni, że skutki ugody są dla niej lub Skarbu Państwa albo budżetu samorządu terytorialnego korzystniejsze niż prawdopodobny wynik postępowania sądowego albo arbitrażowego.
Ocena skutków ugody ma nastąpić w formie pisemnej, z uwzględnieniem w szczególności zasadności spornych żądań, możliwości ich zaspokojenia i przewidywanego czasu oraz kosztów procesu. Prawnicy przyznają, że to krok w dobrym kierunku, ale potrzebne są kolejne, które pomogą zmienić zachowania państwowych menedżerów.
Większa asekuracja
– Poczekamy, aż przegramy w wyroku – to złota reguła administracji rządowej, samorządowej i bardzo często spółek Skarbu Państwa. Nikt z instynktem samozachowawczym nie zaryzykuje bowiem tłumaczenia się z ustępstw w ugodzie przed kontrolerami, którzy nie widzą niczego poza końcem własnego urzędniczego nosa – ocenia adwokat Andrzej Michałowski. – Nowy przepis może być początkiem kruszenia tego absurdalnego konformizmu, ale żeby tak było, ocena skutków ugody musiałaby spełniać warunki niepodważalnej „dupokrytki". Opracowanie pisemnej opinii zatwierdzonej w jakimś trybie nadzoru musiałoby więc zwalniać od przyszłej odpowiedzialności, oczywiście poza wyjątkami, np. przestępstwem.
Mecenas Maciej Zwoliński w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wskazuje, że byłoby lepiej, gdyby warunki zawarcia ugody byłyby jeszcze bardziej elastyczne.
Nie wszyscy wątpią
W moc nowych przepisów wierzy dr Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej.