Projekt kolejnej nowelizacji prawa zamówień publicznych znosi protesty, które dzisiaj przedsiębiorcy mogą kierować do zamawiającego. Założenie jest takie, że jeśli firma będzie chciała podważyć niesłuszną decyzję, to skieruje od razu odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej.
– Zależy nam na skróceniu czasu rozstrzygania sporów przetargowych. Dzięki pominięciu etapu protestu umowa będzie mogła zostać zawarta nawet o 20 dni szybciej – tłumaczy Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Przy dużych inwestycjach trudno mówić o ograniczaniu uprawnień przedsiębiorców, gdyż ich zarzuty będą rozpoznawane przez KIO i ewentualnie sąd. Poniżej tzw. progów unijnych (przy robotach budowlanych chodzi o 5,15 mln euro) możliwość składania odwołań jest jednak ograniczona do kilku tylko czynności (np. obrony własnej oferty). Nie można zaś zgłosić zarzutu, że w komisji przetargowej zasiada osoba powiązana z jednym z wykonawców czy zakwestionować podstaw do unieważnienia przetargu.
– Prędzej czy później ktoś odda tę sprawę do Trybunału Konstytucyjnego lub Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, gdyż przedsiębiorcy są pozbawieni prawa do sądu – przewiduje Robert Krynicki z kancelarii Krynicki, Cieślik i Partnerzy.
[srodtytul]Firma poinformuje[/srodtytul]