2010 rok był dobry dla Lubelszczyzny, Małopolski i Podkarpacia. Najsłabiej rozwijała się Opolszczyzna – tak wynika z danych GUS. – To drugi rok, kiedy województwa południowo–wschodnie zmniejszają dystans do tych najbardziej rozwiniętych – uważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Pomocne są pieniądze unijne i inwestycje infrastrukturalne.
– Region to plac budowy, gdzie zajęcie znajduje wiele małych i średnich lokalnych przedsiębiorstw – przyznaje Artur Rozmus, szef rzeszowskiej firmy Foto – Hurt. Adam Horodecki z lubelskiego Lewiatana uważa, że budownictwo infrastrukturalne jest dźwignią rozwoju. Jego zdaniem firmy lubelskie konkurują już nie tylko ceną, ale coraz częściej innowacyjnością. Ma nadzieję, że jeśli uda się wybudować lotnisko i poprawić standard dróg, region ma szansę na trwały rozwój.
Nierozwijająca się infrastruktura wstrzymuje z kolei wzrost w woj. podlaskim. – Dodatkowo nie ma w regionie miejsc pracy i część młodych wciąż emigruje – uważa Krzysztof Żukowski z tamtejszej loży BCC.
Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku, zwraca uwagę na związek pomiędzy wzrostem wartości produkcji sprzedanej a zatrudnieniem. – Dla regionów wciąż jest ważne, by na ich terenie miały siedzibę duże firmy zajmujące się przetwórstwem przemysłowym, bo dzięki nim powstają sieci kooperantów, stymulują też rozwój usług – tłumaczy.
W zeszłym roku liderem wzrostu produkcji sprzedanej było woj. kujawsko-pomorskie, gdzie jej wartość skoczyła o ponad 20 proc. Tam też wzrosło zatrudnienie o 2,9 proc. Natomiast w woj. podlaskim, gdzie zwyżka produkcji była najmniejsza (o 2,6 proc.) liczba pracujących zmniejszyła się o 0,8 proc. Płace realnie najbardziej zwiększyły się w firmach w woj. lubelskim (4,7 proc.) i łódzkim (4,2 proc.), a spadły na Mazowszu (o 1,7 proc.) i Opolszczyźnie (o 1 proc.).