Prof. Krystian Markiewicz: Złamanie prawa musi być rozliczone

Za naruszenie konstytucji i sprzeniewierzenie się sędziowskiemu urzędowi powinni odpowiedzieć członkowie neo-KRS, dublerzy w TK i sędziowscy rzecznicy dyscyplinarni – mówi prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, prof. Krystian Markiewicz.

Publikacja: 30.10.2023 03:00

Krystian Markiewicz

Krystian Markiewicz

Foto: rp.pl

Co się zmieniło dla sądów i sędziów po wyborach 15 października?

Bardzo wiele. Przede wszystkim wróciła nadzieja na przywrócenie rządów prawa w polskim państwie. To najważniejsze. Przez ostatnie lata optymizmu ubywało. Teraz stoimy przed szansą, którą dało nam społeczeństwo obywatelskie – by ten cały wysiłek i czas wyrzeczeń, hejtu, postępowań karnych i dyscyplinarnych z ostatnich ośmiu lat dobiegł końca, a zaczęły się dobre zmiany na najbliższe 20–30 lat.

Co dla pana będzie znakiem przywrócenia praworządności?

Zmiana zarządzania państwem. Jako sędzia i obywatel życzyłbym sobie, żeby politycy zrozumieli, że życie nie trwa od wyborów do wyborów, że to nie oni o wszystkim decydują, „bo wiedzą najlepiej”. Obalono domniemanie najlepszej wiedzy polityków – a poza nią też są specjaliści. I albo razem coś zbudujemy, albo nie zbudujemy wcale. Chciałbym jak najszybciej siąść do stołu z wszystkimi siłami politycznymi, chcącymi współpracować i zacząć prace.

Sędziowie mają siąść do stołu z politykami?

Muszą. To nie jest nasze widzimisię. Mówię to od lat, wskazując na preambułę i art. 10 konstytucji, które zobowiązuje wszystkie władze do współdziałania. Bo wszystkie ponoszą współodpowiedzialność za państwo.

Co pomyślą ludzie, widząc sędziego z politykami?

Osiem lat temu słyszałem, że opinia publiczna źle zareaguje, jak wyjdziemy z naszych wież z kości słoniowej i będziemy rozmawiać z ludźmi pod sądami. Potem się okazało, że ludzie tego oczekiwali. Z naszych badań wynika, że ludzie chcą, byśmy dyskutowali o przyszłym kształcie wymiaru sprawiedliwości i mieli na to wpływ. Iustitia jest częścią europejskich i światowych organizacji sędziowskich i my wiemy, jak to wygląda w innych krajach. I widzimy, czym kończą się reformy sądów robione wbrew środowisku.

Czytaj więcej

Opozycja po wyborach chce szybkiej likwidacji obecnej KRS

Jak sprawić, by była pewność, że sędzia nie wyda wyroku po myśli polityka?

Nie jestem sędzią ani szefem Iustitii od wczoraj. Zawsze najlepiej rozmawia się z politykami, gdy są w opozycji. Pamiętam rozmowy z PiS, gdy jeszcze nie byli przy władzy. I dlatego będę się spotykał – ale oficjalnie, nie ukradkiem – z wszystkimi politykami. We Francji, Belgii czy Holandii normalne jest, że o wymiarze sprawiedliwości rozmawia się z sędziami czy prokuratorami. Idealną przestrzenią do tego jest Krajowa Rada Sądownictwa skupiająca wszystkie władze oraz proces legislacyjny.

By było praworządnie, potrzebne są rozliczenia?

Bezwzględnie tak. Wszystkich, którzy naruszyli prawo. To istota demokratycznego państwa. A niezależny sąd ocenia, czy do naruszenia doszło i co się za to należy.

Pomówmy więc o sędziach.

Rozliczyć należy tych, którzy jawnie złamali Konstytucję RP, czyli członków KRS poprzedniej i obecnej kadencji oraz dublerów w Trybunale Konstytucyjnym, twarze niekonstytucyjnych zmian w Ministerstwie Sprawiedliwości. Te osoby dokonały zamachu konstytucyjnego. Powinny być pociągnięte do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a może też karnej. Brały udział w niekonstytucyjnych działaniach – zbierały podpisy poparcia, zgłosiły się do bycia wybranymi przez Sejm do upolitycznionej KRS i dały się wybrać na zajęte miejsca w TK. Popierały takie zmiany prawa, organizowały tę autorytarną machinę. Jest dla mnie nie do zaakceptowania, by nosiły togę sędziowską. To wstyd dla państwa. To samo dotyczy osób, o których wypowiedziały się Trybunały europejskie i sądy krajowe – wskazując, że nie była sądem Izba Dyscyplinarna ani jej bliźniaczka – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. O statusie neosędziów w SN jasno wypowiedziały się połączone izby SN. A te osoby, choć ich status podważały organy swym stemplem zaświadczające, że jesteśmy w gronie europejskich państw prawa, wciąż pełnią urząd. Jako sędziemu nie mieści mi się w głowie, że mogą być sędziowie nieszanujący wyroków sądów.

Co z systemem dyscyplinarnym sędziów, kwestionowanym jako całość w TSUE?

Rozliczać trzeba przede wszystkim za działania, które sędziowska trójca rzeczników dyscyplinarnych sygnowała swym podpisem. Wszystkie bezzasadne zarzuty i postępowania. Te osoby są zaprzeczeniem godności urzędu sędziego. Izba Odpowiedzialności Zawodowej powinna natychmiast przestać działać, idąc za przykładem ławników w SN.

Prezesi sądów z nominacji ministra Ziobry? Dyskwalifikuje sam fakt objęcia funkcji?

Było standardem, że powołanie prezesa odbywa się z udziałem samorządu sędziowskiego. Pamiętamy o nielegalnym skracaniu kadencji prezesów i przysyłaniu faksów nocą z ziobrowymi nominacjami. Kwalifikowane bezprawie musi być rozliczone. Oczywiście gdy czyjaś kadencja upływała, minister miał formalnie prawo powołać nowego prezesa. To nieco inna sytuacja.

Czy obywatel dostanie instrument do wzruszenia wyroku wydanego przez neosędziego?

Jako profesor procesualista i sędzia przypominam, że we wszystkich ustawach procesowych prawie od 100 lat są – i będą – zwyczajne i nadzwyczajne środki zaskarżenia, które dotyczą wadliwego składu sądu. A jako obrońca w wielu sędziowskich procesach dyscyplinarnych dodam, że korzystamy z tych przepisów. Wnosimy o wyłączenie sędziego, o stwierdzenie nieważności postępowania, składamy apelacje, wskazując na wadliwą obsadę sądu.

Nie potrzeba dodatkowego nadzwyczajnego środka zaskarżenia?

Nie. Mamy ich już w nadmiarze. Byłoby to bardzo złym pomysłem. Obywatele oczekują pewności i stabilności prawa. Dlatego nie chcemy ruszać wszystkich orzeczeń neosędziów. Nie mówię oczywiście o skutkach uchwały połączonych izb SN wobec osób orzekających w SN – to inna sprawa.

Czytaj więcej

Zmiany w KRS na pierwszy ogień. Jest kilka pomysłów na stole

A co z powołanymi na sędziów po asesurze?

Spójrzmy na konstytucję: sędziego powołuje prezydent na wniosek KRS (art. 179), te dwa elementy są kluczowe. Rolą Rady, reprezentującej głównie sędziów, jest rozstrzygnięcie konkursu. A skoro w KRS nie ma środowiska sędziowskiego – bo skala poparcia sędziów wybranych tam nielegalnie przez Sejm pokazuje jego brak – nie ma też KRS. Jest więc tylko prezydent i system powołania sędziów stał się polityczny. Tak orzekł też Trybunał w Strasburgu. W związku z tym wszędzie, gdzie był konkurs w neo-KRS, tam nie doszło do powołania, bo samo działanie prezydenta to za mało.

Jak to się ma do asesorów?

W ich sprawach Rada nie przeprowadzała konkursu. Więc tu nie ma takiego problemu, oni zostają. Są też inne grupy, których powołanie nie jest prostym karierowiczowskim krokiem kosztem praw ludzi do niezależnego sądu.

Jak miałoby się stwierdzić, że powołany na sędziego z nominacji obecnej KRS to nie sędzia?

Odwołam się do prof. Marka Safjana, który mówił, że można sobie wyobrazić takie „strzały orzecznicze” i indywidualną, sądową ocenę powołań sędziowskich. Ale to niewiele załatwi i potrwa długo. Lepiej więc przyjąć jak najszybciej ustawę systemowo odnoszącą się do uchwał niekonstytucyjnego organu, jakim jest dziś KRS – że nie wywołują one skutków prawnych.

Jaka jest szansa, że prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę kwestionującą jego powołania?

Nie wiem. To trudne pytanie.

Chyba łatwe.

Nie jestem pewien, czy prezydent by to zawetował.

Może by wysłał do Trybunału Konstytucyjnego?

Ale TK nie działa... W najbliższych miesiącach powinny zapaść wyroki Trybunałów w Strasburgu i Luksemburgu ws. neosędziów w sądach powszechnych. Może one wpłyną na postawę pana prezydenta. Na pewno chcielibyśmy z nim o tym rozmawiać w imię dbałości o państwo. Gdyby jednak ta opcja nie wchodziła w grę, pozostaje kontrola sądowa. Przynajmniej dopóki prezydent Duda pełni urząd. Wbrew pozorom to nie tak długo. To czas na legislacyjne przygotowanie i rozliczenie tych, którzy na to zasłużyli.

Przejdźmy do projektu Iustitii ws. sądów. To ten sam dokument, co projekt przyjęty trzy lata temu przez Porozumienie dla Praworządności?

Tamte projekty miały charakter częściowy. Doraźnie odpowiadały na to, co władza próbowała regulować – i co wynikało z orzeczeń TSUE. Trwają ostatnie prace nad całościowym rozwiązaniem. Ale to nie jest prosta i szybka sprawa, bo mówimy o systemie. Projekt, nad którym pracowaliśmy całe lata, a którego fundamenty pod hasłem „zbuduj z nami nowoczesne sądownictwo” pokazaliśmy na ostatnim Kongresie Prawników Polskich, powinien być ukończony za dwa–trzy tygodnie. Nawet bez przepisów wprowadzających to będzie około 200 stron tekstu prawnego. To budowa systemu na miarę europejskiego państwa XXI wieku.

Co będzie najważniejsze?

Odseparowanie ministra sprawiedliwości od polityki, co ma dać sądom impuls do modernizacji. Przeniesienie nadzoru administracyjnego nad sądami na KRS wyrwie nas z etapowości reform „od wyborów do wyborów” i umożliwi planowanie na 20–30 lat. Zrównanie statusu sędziów sądów powszechnych zapewni obywatelom najlepszych sędziów już w sądach rejonowych i skończy z systemem awansów, nierównym w małych i dużych ośrodkach. Trzeba w końcu docenić ciężką pracę na pierwszej linii.

Rozmawialiście o tym z politykami? Jest zgoda?

Rozmawialiśmy. Ale przed wyborami (śmiech). Bez tej zmiany nic nie osiągniemy. W programach wyborczych opozycja mówiła o rozdziale ministra od prokuratury czy o KRS. Widzieliśmy, co ekipa ministra Ziobry robiła z Funduszem Sprawiedliwości. To też domaga się rozliczenia. Zarządzanie machiną dziesiątek tysięcy osób przez jedną osobę działa źle. Sądownictwo administracyjne jest poza tym nadzorem i radzi sobie bardzo dobrze. Narzędzia do nadzorowania sądów powszechnych miałaby KRS, we współpracy z prezesami sądów. To jedyny organ konstytucyjny, w którym spotykają się wszystkie trzy władze: reprezentanci parlamentu, rządu i prezydenta oraz sądów.

To by wymagało przeorganizowania centralnych organów państwa.

Tak. Wierzymy, że to zapewni efektywność działania. Minister sprawiedliwości i tak będzie miał ogromny obszar zadań i wyzwań. W KRS będziemy z nim współpracować. Prezesi sądów, wybierani przez sędziów, byliby współodpowiedzialni za to, co się dzieje w sądach. Można byłoby reagować na bieżąco.

Przykłady?

Gdy w Sulęcinie sędzia przechodzi w stan spoczynku. Wiedząc, że tam sąd działa sprawnie, a zaległości rosną np. w Suwałkach, to reagujemy na bieżąco i tam tworzymy etat sędziego, bo mamy mapę wymiaru sprawiedliwości dla całej Polski. Dziś ludzie czekają na skrócenie kolejek po wyrok, a w ostatnich ośmiu latach one się wydłużyły. Na przedsąd w SN czeka się dwa lata. Dawniej trzy miesiące. Wydawałem w sądzie odwoławczym w II instancji wyrok w trzy miesiące od wpływu. Teraz to rok, a bywa i dłużej. Toniemy w papierach, a w Estonii całe akta są elektroniczne. Minister nad tym nie panuje, nie zna specyfiki sądów. Albo zrobimy jak w innych państwach, albo się nam nie uda. Musimy być nowocześni i bardziej otwarci na społeczeństwo.

Czytaj więcej

Wojciech Tumidalski: By coś ugrać w kwestii sądów, trzeba się dogadać z prezydentem Andrzejem Dudą

W jaki sposób?

Powołujemy radę społeczną przy KRS i poszerzamy krąg podmiotów uprawnionych do zgłaszania kandydatów do KRS. Prezesi sądów apelacyjnych będą składać sprawozdania samorządowi terytorialnemu – tak jak dziś prezes SN, NSA czy TK składa je Sejmowi. Przy prezesie każdego SA powstanie rada lokalna – z dziekanem rady adwokackiej i radcowskiej, szefem miejscowej prokuratury itp., by tam omawiać problemy konkretnego sądu. To wspólna odpowiedzialność za gwarantowanie rzeczywistego prawa do sądu. Nie tylko na poziomie Warszawy, ale każdego sądu.

A nie spowoduje to, że w kraju będzie niejednolity standard orzekania?

Co innego zarządzanie sądami, a co innego orzekanie. Od zapewnienia jednolitości orzekania jest Sąd Najwyższy. Teraz to niestety nie działa, ale to osobny temat. Co do zarządzania, nie jesteśmy małym państwem z kilkoma sądami. W ostatnim czasie wiele osób zmieniało miejsca zameldowania z Warszawy na Katowice – żeby nie sądzić się w stolicy w sprawach frankowych. W Katowicach w dwa lata miało się wyrok dwóch instancji, a w Warszawie nie było jeszcze nawet pierwszego terminu rozprawy. Siłą rzeczy z innymi przypadkami borykają się sądy na Śląsku, gdzie specyfiką są np. wypadki górnicze, a z innymi sądy w miastach nad morzem, w górach czy obszarach wiejskich. I jeszcze jedno, to doświadczenie z ostatnich lat: ludzie muszą znać sędziów ze swojego miasta, bo to są ich sędziowie. Ostatecznie to nie przepisy, ale świadomi obywatele są gwarantami niezależnych sądów.

Krystian Markiewicz jest dr hab. nauk prawnych. Orzeka w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Od 2016 r. jest prezesem Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Co się zmieniło dla sądów i sędziów po wyborach 15 października?

Bardzo wiele. Przede wszystkim wróciła nadzieja na przywrócenie rządów prawa w polskim państwie. To najważniejsze. Przez ostatnie lata optymizmu ubywało. Teraz stoimy przed szansą, którą dało nam społeczeństwo obywatelskie – by ten cały wysiłek i czas wyrzeczeń, hejtu, postępowań karnych i dyscyplinarnych z ostatnich ośmiu lat dobiegł końca, a zaczęły się dobre zmiany na najbliższe 20–30 lat.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Koniec 500+. Kiedy ostatnie wypłaty? 800+ na koncie już w grudniu?
Konsumenci
Nowy Sejm przyjął pierwszą ustawę. Dotyczy zakazu handlu w niedziele
W sądzie i w urzędzie
PESEL można już zastrzec. Jak to zrobić?
Prawo pracy
Szef może zablokować samowolną pracę po godzinach
Zdrowie
Ziobro na odchodne złożył wniosek do TK. Ma duże znaczenie dla lekarzy
Materiał Promocyjny
Nowe narzędzia to nowe możliwości