Nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS miała zakończyć spór o Trybunał, w szczególności zmusić jego prezesa do dopuszczenia do orzekania całej piątki sędziów wybranych przez PiS. Udało się to tylko dwójce z nich, a pozostała trójka, choć stawia się do pracy, nie orzeka. Jeszcze gorszy jest status trójki wybranej przez poprzedni Sejm, ale z nią byłoby 18 sędziów, a TK ma ich liczyć 15.
Pierwszą kwestią, z jaką zmierzy się TK, będzie jego skład: 12 czy 15 sędziów. 12 oznacza, przynajmniej dla PiS, złamanie nowej ustawy, co może spowodować nieuznanie wyroku zapadłego w takim składzie i np. odmowę jego ogłoszenia. Zaskarżona nowela nałożyła na Trybunał wymóg, by np. wnioski o zbadanie ustawy autorstwa posłów (wtorkowa sprawa ma właśnie taki status) badał w pełnym składzie, tj. co najmniej 13 z 15 sędziów. Poza tym wyrok w takich sprawach powinien zapadać większością 2/3 głosów, a nie, jak dotąd, zwykłą. Wreszcie TK ma je rozpatrywać według kolejności wpływu oraz po upływie sześciu miesięcy od doręczenia uczestnikom zawiadomienia o terminie rozprawy, a tylko w niektórych wypadkach prezes może ten termin skrócić. Wniosek o kontrolę noweli PiS złożyli: pierwszy prezes SN, grupy posłów PO oraz odrębnie Nowoczesnej i PSL, RPO oraz KRS.
Zdaniem pierwszego prezesa SN nowe regulacje są rażąco dysfunkcjonalne oraz znacznie spowalniają prace TK, przez co naruszają zasadę racjonalności ustawodawcy. Podobne zarzuty stawia PO.
W ocenie posłów PSL i Nowoczesnej ustalenie pełnego składu TK na poziomie 13 sędziów jest arbitralne, nie zostało należycie uzasadnione w projekcie (przed nowelą ten próg wynosił dziewięciu sędziów). Z kolei zasada podejmowania orzeczeń pełnoskładowych większością 2/3 uderza w sprawność działania TK.
Za zgodny z konstytucją uznał tryb uchwalenia noweli prokurator generalny Andrzej Seremet. Choć i w jego ocenie niekonstytucyjne są przepisy, że w kluczowych sprawach TK ma orzekać w składzie co najmniej 13 sędziów, większością 2/3, a terminy rozpraw mają być wyznaczane według kolejności wpływu.