Za swoje zachowanie sędzia K. została pociągnięta do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Zabrakło mi „zimnej krwi"
Przed sądem dyscyplinarnym nie przyznała się do zarzucanego jej przewinienia dyscyplinarnego i wnosiła o uniewinnienie. Wyjaśniła, że nie miała intencji poniżenia pełnomocnika i uniemożliwienia mu reprezentowania klientki. Oświadczyła, że żałuje wypowiedzianych słów, które nie powinny były paść i że zabrakło jej „dostatecznie zimnej krwi". Uważa jednak, że słowa zostały wyrwane z kontekstu i były jej emocjonalną nieracjonalną reakcja na bezzasadny, naruszający szacunek do sądu wniosek pełnomocnika o wyłączenie sędziego, reakcją motywowaną działaniem w ochronie urzędu oraz interesu stron. Wyraziła przy tym przekonanie, że w sytuacji w której dojdzie do niepotrzebnych emocji wynikających ze specyfiki sali rozpraw to nie oznacza to, że należy natychmiast piętnować takie zachowania. Był to incydent, czego miał świadomość pełnomocnik cofając swój bezpodstawny w jej ocenie wniosek o wyłączenie. Stwierdziła, że pełnomocnicy, którzy byli prokuratorami zbyt silnie akcentują swoja rolę na sali rozpraw. Są to wytrawni, wieloletni praktycy, którzy nie tylko merytorycznie, ale i siłowo wywierają wpływ na sądzie, nie są nastawieni na rozmowę, próbują napierać ze swoimi wnioskami.
Sposób wypowiadania się pełnomocnika dopytującego się o to, czy przebieg rozprawy jest nagrywany odebrała jako ewidentną groźbę. Zdaniem obwinionej ta incydentalna sytuacja nie naruszyła godności pełnomocnika, a wdrożenie postępowania dyscyplinarnego stanowi nadmierną represję. Wskazała, że na rozprawie nie była w pełnej dyspozycji psychofizycznej z powodu przepracowania, w tym w związku z pracą w Stowarzyszeniu „Iustitia" , zaniepokojenia perspektywą zwiększenia obowiązków służbowych i przeżyć osobistych.
Przewinienie mniejszej wagi
Sąd Apelacyjny Sąd Dyscyplinarny nie podzielił jej argumentów, i uznał, że zachowanie „polegające na niekulturalnych, nieopanowanych, emocjonalnych wypowiedziach adresowanych do pełnomocnika strony, podnoszeniu bezzasadnego zarzutu, że ten jej grozi, stwierdzeniu, że nie pali się do rozpoznania sprawy i chętnie by ją oddała, utrudnianiu pełnomocnikowi reprezentowania strony w jej obecności, oraz pełnomocnika strony przeciwnej, biegłego i osoby z publiczności ocenił jednoznacznie jako niedopuszczalne i naruszające godność urzędu sędziego, sądu w którym obwiniona pracuje, godzące w społeczny wizerunek zawodu sędziego". Mogło ono także osłabić zaufanie do bezstronności obwinionej jako sędziego referenta.
Sąd dyscyplinarny podkreślił, że sprawowanie urzędu sędziego obligowało obwinioną do zachowania opanowania na sali rozpraw. Nie mogą usprawiedliwiać takiego zachowania podnoszone przez obwinioną okoliczności w postaci obawy przed zwiększeniem obowiązków, czy przemęczenia spowodowanego dodatkową pracą w stowarzyszeniu sędziowskim. - Praca społeczna nie może bowiem negatywnie wpływać na obowiązki orzecznicze sędziego i z nimi kolidować – wskazał sąd dyscyplinarny. Co więcej, nie jest dopuszczalne odreagowywanie trudnej sytuacji zawodowej, czy rodzinnej na sali rozpraw. - Przywołane przez obwinioną okoliczności, chociaż mogły powodować trudności w wypełnianiu obowiązków służbowych, w żadnym razie nie mogły jednak ekskulpować obwinioną od odpowiedzialności za zarzucane przewinienie dyscyplinarne – stwierdził SD.
Uwzględniając elementy strony przedmiotowej i podmiotowej deliktu Sąd Apelacyjny Sąd Dyscyplinarny stwierdził, że zachowanie sędzi, chociaż niedopuszczalne i mające miejsce na rozprawie, było jednostkowe i odbierane przez niewielką liczbę osób, stad jego zewnętrzny oddźwięk – oddziaływanie na prestiż i prawidłowe sprawowanie wymiaru sprawiedliwości – było znacznie ograniczone. Nadto było ono nagłą reakcją podjętą pod wpływem emocji, motywowaną chęcią uzyskania od pełnomocnika strony stanowiska procesowego. W tej zaś sytuacji, uwzględniając mniejszy stopień szkodliwości dla służby i mniejszy stopień winy, Sąd Apelacyjny Sąd Dyscyplinarny uznał przewinienie dyscyplinarne za przewinienie mniejszej wagi.