Kim jest Boltanski? Swojsko dla nas brzmiące nazwisko odziedziczył po przodkach, ukraińskich Żydach. On sam urodził się w Paryżu w 1944 roku. Choć był koniec wojny, nad jego dzieciństwem ciążyła groza nazizmu. Ta skaza pozostała w nim na zawsze. Całą jego sztukę przenika dramat śmierci. Absurdalnej i anonimowej. Przez to jakby bardziej „śmiertelnej”, bo z góry skazanej na zapomnienie. To skłania do rozważań o ludzkiej naturze – i naturze naszej pamięci.
Boltanski z wielką subtelnością podchodzi do tych trudnych tematów. Unika dosłowności, jedynie szkicuje aurę. Niepokojącą, mroczną, prowokującą do rozmyślań. Używa nadzwyczaj oszczędnych środków: powiększone, nieostre zdjęcia; gołe żarówki; plątanina przewodów.
„Serce” w Galerii Foksal jest instalacją jeszcze skromniejszą niż poprzednie. Bodaj bardziej uniwersalną – bo dotyczy wszystkich bez wyjątku, nie tylko ofiar i ludzi dotkniętych stratą. Tym razem Boltanski nie mówi o umieraniu, lecz o… życiu.
Galeria całkowicie pogrążona w ciemności. Tylko w wąskim przedsionku ledwo ćmi się lampka. Wejście do sali przysłania biała płócienna płachta, służąca jednocześnie za ekran. Na tkaninę rzutowane są slajdy. Przedstawiają wielokrotnie powiększoną twarz autora, z różnych lat. Obraz zatrzymuje się na kilka sekund, potem w kadr powoli wnika następne ujęcie. Za tą „kurtyną” słychać bicie serca. W jego rytm rozbłyskuje i gaśnie żarówka. Słyszymy i widzimy puls Boltanskiego. Artysta planuje stworzenie całej płytoteki bijących serc. Podzielił się tym projektem z Jaromirem Jedlińskim prowadzącym Foksal. – Christian zamierza stworzyć specjalne studio, gdzie ludzie będą nagrywać swój puls – opowiada szef Foksal. – Jedno CD dostaną na własność, drugie trafi do archiwum. Idea może wydawać się banalna, ale rejestracja uderzeń serca może się stać poruszającą pamiątką po kimś bliskim. Dźwięk, który niesie wiele skojarzeń.
Dopełnieniem „Serca” będzie sobotni spektakl „Póki my żyjemy…”. Jednorazowy, improwizowany. Potrwa około czterech godzin, początek o 17. Miejsce akcji – zrujnowany budynek Reduty (przedwojenna siedziba Banku Polskiego, ul. Bielańska 10).