Ciężar gliniastej ziemi

Mógłby korzystać ze sławy ojca – tymczasem maluje po swojemu, bez taryfy ulgowej pracuje na pozycję w sztuce. Właśnie ma pierwszą retrospektywę. Antoni Starowieyski pokazał plon ostatniej dekady, od czasów dyplomu na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Publikacja: 09.04.2009 11:15

Ciężar gliniastej ziemi

Foto: Życie Warszawy

Widać, że autor maluje długo, bez pośpiechu nakładając warstwa po warstwie, aż do uzyskania „polifonicznego brzmienia”. Termin muzyczny wcale nie jest tu przypadkowy. Nieraz mówi się, że ktoś ma kolorystyczny słuch, że maluje, jak ptaki śpiewają.

Starowieyski junior (rocznik 1973) wydaje się zaprzeczeniem ptasiej lekkości. Jego płótna to monumenty. Kompozycje ulepione z materii niewdzięcznej, opornej, dopiero po długiej obróbce ujawniającej walory. Jak szlachetne kamienie.

Tematy też pozornie nie przystają do jego wieku. Kilka lat temu portretował siebie – nie siebie: zamkniętego w sobie, zamyślonego człowieka tkwiącego w ciasnej, nagiej przestrzeni. Bohater wydawał się stłamszony ciężarem ponad jego siły.

W ostatnich czasach Antoni Starowieyski wydobył się z wnętrza. Wyszedł w plener, na mazowiecką równinę. Nie zobaczył tam żadnych atrakcji. Jednak z nudnego, płaskiego pejzażu wydobył poezję.

Lubi zakłócać proporcje. Nigdy nie wyznacza horyzontu pośrodku obrazu. Woli żabią bądź ptasią perspektywę. Maluje ogromne niebo albo masyw ziemi. Nie on pierwszy zauważył, że takie ustawienie sprawia, iż kompozycja zyskuje symboliczny sens. Patrząc na jego prace, czujemy uniesienie – gdy płaszczyznę wypełnia powietrzno-niebieski bezkres. Natomiast przypatrując się brunatnym polom, pełnym błocka i kałuż, niemal fizycznie odbieramy ciężar gliniastej ziemi.

Co ciekawe – autor robi czarno-białe „szkice” aparatem fotograficznym. Żeby utrwalić zarysy form. Za to nie potrzebuje notatek kolorystycznych. Barwy zostają w nim.

On zauważa niuanse odcieni i nie boi się trudnych zestawów. To również ktoś, kto potrafi grać na półtonach. W jego ujęciu nawet roztopy na przednówku mają urok – przeobrażają się w lustra o nieregularnych kształtach, w których odbija się niebo tuż przed zachodem słońca.

A jak niezwykłe odcienie potrafią wówczas przybierać chmury nad Wisłą, wie każdy, kto wybrał się o tej porze roku poza miasto, choćby pod Warszawę. Kto nigdy tego nie oglądał, niech skorzysta z obserwacji Antoniego Starowieyskiego.

[i]Antoni Starowieyski „Malarstwo”, Galeria aTak, Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieście 16/18, wystawa czynna do 16 maja[/i]

Widać, że autor maluje długo, bez pośpiechu nakładając warstwa po warstwie, aż do uzyskania „polifonicznego brzmienia”. Termin muzyczny wcale nie jest tu przypadkowy. Nieraz mówi się, że ktoś ma kolorystyczny słuch, że maluje, jak ptaki śpiewają.

Starowieyski junior (rocznik 1973) wydaje się zaprzeczeniem ptasiej lekkości. Jego płótna to monumenty. Kompozycje ulepione z materii niewdzięcznej, opornej, dopiero po długiej obróbce ujawniającej walory. Jak szlachetne kamienie.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl