Współczesność dręczą nie tylko egzystencjalne cierpienia. Równie silne jest w niej pragnienie hedonistycznych przyjemności i nadzieja, że chwila szczęścia może trwać wiecznie. W popkulturze lekkość bytu nie jest nieznośna. Przemienia się w reklamową obietnicę raju. Formy w sztuce wprawdzie się zmieniają, a nasza estetyka tchnie kiczem i banalnością przy wyrafinowaniu rokoka – ale wspólne marzenia pozostają. Ściany stołecznej Królikarni wytapetowano gęsto malarskimi portretami XVIII-wiecznych dam i wytwornych dworzan, scenami parkowymi podszytymi erotyką, lustrami w bogatych, dekoracyjnych ramach.
Dzieła utrzymane w stylistyce Jeana Fragonarda, Francoisa Bouchera i Antoine'a Watteau dobrze komponują się z klimatem miejsca. Królikarnia – obecnie oddział Muzeum Narodowego w Warszawie – jest sielankowym pałacem, otoczonym parkiem, zbudowanym w XVIII wieku przez Dominika Merliniego dla Karola Thomatisa hrabiego de Valery, hazardzisty i hulaki. (Podobno w prowadzonej przez niego trupie teatralnej występowała matka Giacoma Casanovy). W każdej z sal odkrywamy jednak jakieś dzieło współczesne, pełniące rolę kontrapunktu lub komentarza do przeszłości.
Interwencja Jana Mioduszewskiego nawiązuje wprost do sztuki dworskiej. Artysta nad rzędem stylowych krzeseł zawiesił obraz w kształcie strojnej sukni. Widz ma wrażenie, że w narożniku pokoju dostrzega ducha białej damy. Uważne spojrzenie ujawnia, że obraz nie przedstawia postaci, lecz jedynie kostium przypominający teatralny rekwizyt, bo konwencje i style stają się z czasem puste. Ożywić je może jedynie nasza wyobraźnia. Przekaz ten współgra z ironiczną wymową tytułu wystawy „Damy z pieskiem i małpką", zaczerpniętego z XVIII-wiecznego malarskiego portretu Nicolasa de Largillierre'a.
Instalacja „Spores" Piotra Kurki surrealistycznie miesza czasy różnych epok. Dwaj nadzy „mandaryni" w absurdalnych strojnych kapeluszach zamiast lektyki niosą szklaną gablotę z miastem przyszłości. Artysta manifestuje prawo do swobody wyobraźni – traktowania sztuki jako gry z tradycją i futurystycznymi projekcjami. Wielkoformatowe fotografie z serii „Gypsies are for Real" Igora Omuleckiego są z kolei próbą przeszczepienia historycznych stylów do naszych czasów. Dekoracje i wyposażenie wystawnych nowych cygańskich rezydencji w Zgierzu i Włocławku groteskowo przerysowują barokowo-rokokową stylistykę. Wystawa wbrew pozorom nie trawi czasu na błahostki. Ujawnia manierystyczne fascynacje artystów tzw. sztuki ponowoczesnej.