Monika Kuc
Wystawa otwarta w piątek przypomina, że mija 30 lat od wizyty kultowego niemieckiego artysty w tym mieście. W sierpniu 1981 roku Beuys przyjechał na trzy dni do Łodzi razem z żoną Evą, córką Jessyką i asystentem-kierowcą. Przywiózł dar dla Muzeum Sztuki – skrzynię pełną prac: grafik, rysunków, druków, fotografii, obiektów wraz z dokumentacją. Akcję tę nazwał „Polentransport 1981".
Przyłączył się w ten sposób do zrywu solidarnościowego w Polsce.
– Czas „Solidarności" uznał za spełnienie swoich utopijnych idei o demokratycznym państwie, którym rządzą obywatele – mówi kuratorka Anna Saciuk-Gąsowska, zajmująca się rearanżacją gabinetu.
Nadzieje te łączyły się z jego koncepcją rzeźby społecznej, w której każdy może być artystą. To słynne hasło Beuys rozumiał nie tyle jako wezwanie do powszechnego tworzenia dzieł sztuki, ile jako udział wszystkich ludzi w „rzeźbieniu" rzeczywistości, czyli świadomym zmienianiu świata na lepszy. Sztuka dla niego była jedynie wehikułem koncepcji filozoficznych, społecznych i artystycznych.