Sztuka i design to naczynia połączone

O modzie, projektowaniu, sztuce, życiu w Paryżu i inspiracji naturą - z Ewą Batko rozmawia Kasia Morawska

Publikacja: 06.02.2012 15:18

www.ewabatko.com

www.ewabatko.com

Foto: materiały prasowe

Red

Kiedy i dlaczego wyjechałaś do Francji?

Ewa Batko:

Do Paryża wyjechałam po maturze, zdawałam ją w liceum u Nazaretanek. Zdecydowałam się na wyjazd, ponieważ nie dostałam się, z braku miejsc, na warszawskie ASP. Usłyszanym komentarz, że jeżeli uzbroję się w cierpliwość, to za parę lat będzie to tylko formalność. Niestety i na szczęście nie byłam cierpliwa, a za to ciekawa świata. Wydawało mi się, że mam go w zasięgu reki.

Nie mogłam wyjechać od razu, nie miałam dowodu osobistego, do szkoły podstawowej poszłam wcześniej i musiałam czekać na  pełnoletność. Rodzice wyjechali na wakacje, a ja w tym czasie przygotowałam serie ceramicznych korali. Były ręcznie malowane, w czystych kolorach i formach. Sprzedawałam te korale jak ciepłe bułeczki, na kiermaszu na rynku Starego Miasta w Warszawie. Zarobiłam na bilet samolotowy do Paryża, zostało mi jeszcze przysłowiowe parę groszy, na przeżycie jednego miesiąca.

Zdawałam również na Uniwersytet Warszawski, chciałam zrobić przyjemność rodzicom. Egzamin odbył się miesiąc później niż ten na ASP. Pamiętam jeszcze tytuł tematu wolnego - "Wasze przygotowanie na studia polonistyczne" i wielką ciszę w ławach wypełnionych po brzegi kandydatami, przerywaną tylko krokami pilnujących porządku. Po krótkim zastanowieniu, napisałam coś w rodzaju eseju na temat filmu „Happy Man"  i mojej pasji, którą była sztuka. Gdy wychodziłam przed końcem egzaminu z sali, usłyszałam "To jeszcze za wcześnie aby robić przerwę!". Przy odbiorze dokumentów okazało się, że moja praca wypadła najlepiej. Nie zostałam, byłam za bardzo skupiona na wyjeździe do Paryża.

Nie było ci szkoda kariery literackiej?

Byłam zupełnie pochłonięta sztuką. Starałam się ją poznać i zrozumieć jej rozwój, historię, już od pierwszego roku liceum. Biegałam na wykłady organizowane w Zachęcie, czytałam, wyjeżdżałam na plenery malarskie, uczestniczyłam w zajęciach sztuk plastycznych w domu kultury na Starym Mieście i w kinie Muranów. Chodziłam na wernisaże i bacznie obserwowałam wydarzenia kulturalne, organizowane wtedy przez galerię Foksal i teatr Studio. W końcu, zostałam zaproszona przez pana Kuduka, z programu telewizyjnego "Galeria 36 milionów", do udziału w filmie dokumentalnym "Intergrafia 76", o krakowskim Międzynarodowym  Biennale Grafiki. Film ten został uznany za najlepszy dokument na festiwalu o sztuce w Barcelonie.

Nie potrafię sprecyzować dokładnie, w którym momencie narodziła się moja pasja. Jako dziecko patrząc na chmury wyobrażałam sobie choreografię baletu. Później czerpałam przyjemność z samego wyglądu i zapachu farb, kredy, ich swoistej obietnicy. Nie wiem. Gdy znalazłam się na paryskiej Beaux-Arts, poczułam, że jestem na swoim miejscu .

Pracowałaś ze znanymi projektantami. Jak do nich trafiłaś?

Miałam szczęście poznać wiele ciekawych osób. Pamiętam galerię „Vitrine" Anki Ptaszkowskiej, nieopodal Muzeum Sztuki Nowoczesnej, tak zwanego Beaubourg, w której często przebywaliśmy razem z ojcem mojej córki. Tam, jeszcze jako studentka, poznawałam życie artystycznej sceny paryskiej i dyskutowałam o sztuce do białego rana.

Zaraz po ukończeniu malarstwa, przez przypadek na FIAC-u, moją broszkę zauważyła dyrektorka jednej z najbardziej kreatywnych przestrzeni dla projektantów mody. Tak zaczęła się moja współpraca jako designera biżuterii dla Kashyjama, Seibu, Thierry Muglera i innych klientów, dzisiaj starych przyjaciół. Założyłam własną firmę, wystawiałam na paryskich salonach. Później przez wiele lat współpracowałam z Christianem Lacroix, dla krawiectwa la Haute-Couture. Piękny okres, pełen trudu i szczęścia zarazem.

Gdy składałam projekt dla Diora, spotkałam siostrę Bernarda Arnault, która powierzyła mi misję zaprojektowania witryn sklepu Fred na placu Vandôme. Dawnej marki,  zmodernizowanej przez grupę LVMH. Później moje projekty wzbudziły uznanie Marka Jacobsa, zajmowałam się też wystawami Louis Vuitton'a.

Poza tym malowałam i tworzyłam instalacje, mniej komercyjne, w zgodzie ze sobą, nie dla szerokiej publiczności.

Czy design jest dla ciebie sztuką?

Są naczyniami połączonymi. Uważam, że zainteresowanie Street Art wynika z zatarcia wyraźnych granic pomiędzy sztuką a designem. Sztuka jest tak bliska życiu, jak pragnie być design. Cieszę się, że zostałam zaproszona do udziału w projekcie 24Design, ponieważ promuje on sztukę użytkową. Przedsięwzięcie ma połączyć dwudziestu czterech projektantów z całego świata, pracujących w różnych dziedzinach designu i sztuki. Projekt ten ma ogromny potencjał wymiany twórczej pomiędzy ludźmi pochodzącymi z różnych kultur, mających swoje wizje sztuki współczesnej. To nowe wyzwanie, zabawa i przygoda.

Czy uważasz, że polski design jest na światowym poziomie?

Polski design zaczął się od Witkiewicza, jego zakopiańskiego stylu zainspirowanego sztuką ludową. To jest coś oryginalnego, charakterystycznego dla nas, coś innego niż np. jest styl De Stijl z Pietem Modrianem na czele. W Polsce widzimy też rozwiązania europejskie, takie jakie proponował Corbusier, przykładem jest dom Brukalskich na warszawskim Żoliborzu. Więcej światła, przestrzeni i prostoty, miało ułatwić i uprzyjemnić nasz byt.

PRL-owski skuter Osa, zainspirowany włoską Vespą, jest dowodem na to, że design łączy w przestrzeni wizje masowego odbiorcy w różnych krajach. Cenię filozofię i subtelność Japonii, niezaprzeczalną elegancję. Mam wrażenie, że najlepiej ubranymi kobietami na ulicach paryskich są Azjatki. Pojecie przemiany świata poprzez estetykę, indywidualizuje projektowanie i przenosi je do rangi sztuki. Design i moda znajdują swoje miejsce od kilku lat na paryskim FIAC.

Na scenie polskiej powstają nowe, wspaniałe rzeczy. Przemiany potrzebują czasu. Musimy się jeszcze wiele nauczyć, tworzyć rynek wymagający, szukający indywidualizmu i dobrej jakości. Wierzę, że Polacy będą docenieni za kreatywność. Im więcej energii, zróżnicowania, krytyki i dyskusji, tym lepiej dla prawdziwego rozmachu, którego wymaga światowy poziom.

Gdzie jest twój dom?

Tak naprawdę nie mam domu, jestem nomadą od wyjazdu z Polski. Paryż jest moim terytorium, podobnie jak inne miejsca na świecie. Lubię Wenecję, w której staram się przebywać regularnie, przez parę tygodni w roku. Inaczej oddycham jednak w Paryżu, przyzwyczaiłam się do łagodnego klimatu i do dzielnicy, w której mieszkam. Jestem stałym bywalcem Ogrodu Luksemburskiego.

Obserwujesz trendy, czy raczej szukasz indywidualnych inspiracji?

Pascal powiedział, że największym wrogiem człowieka jest fakt, że nie może nie wychodzić z domu. Piękne jest zamkniecie się w swoim osobistym świecie, jeżeli pierwiastkiem głównym jest wrażliwość i empatyczna czułość. Można, jak Cezanne stać na przeciw jednej góry i malować, ja lubię zmieniać miejsca. Dodaję też do tego co tworzę radość i poczucie humoru, tylko tak może z tego powstać poezja. Zawsze miałam ochotę na chwytanie szczęścia, które przychodzi znikąd. Ot tak, tylko dlatego, że ma się siłę by je zauważyć.

W  XXI wieku inspiracje z całej naszej planety przychodzą do nas poprzez Internet, który pozwala na błyskawiczną wymianę, współdziałanie, jest jak echo. Jednak pozostaje nam zawsze zadanie, by nie zapomnieć kim naprawdę jesteśmy i kim chcieliśmy być.

Spotkałaś wielu utalentowanych ludzi, czy masz swojego mistrza?

Charles Baudlaire uważał, że artysta krzyczy z przerażenia, gdyż zawsze pokonuje go natura. To dla mnie wiele znaczy, zdziwienie nieprawdopodobną perfekcją i wyobraźnią natury, mogę zrównoważyć doskonałością twórczą człowieka. Myślę o artystach tak różnych jak na przykład Louise Bourgeoise i Eliasson Olafur, jak również o choreografii Angelina Preljocaja.

Co jest ważniejsze materiał, czy idea?

To ciekawe pytanie, na które nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Zacznę więc od materiału. Wystarczy sam sobie w formie czystej. Któż z nas nie zachwycił się pniem wyrzuconym przez morze na plażę, kawałkiem kory lub nitką babiego lata? Często mając w ręku kredę chciałabym ją po prostu sfotografować lub wyeksponować jak najpiękniejszą rzeźbę, bo bardzo mi się podoba taka jaką jest. Dostrzegamy te szczegóły dzięki naszej wrażliwości, ona łączy nas z ideą i kulturą. Gdy gotuję spaghetti widzę wrzącą wodę, z unoszącymi się bąbelkami powietrza, oczkami oliwy, jak powidokami tańczącymi na jej powierzchni, pudrem soli, mikado makaronu, jak promieniami słońca. Jest to tak przejmująco piękne, że staje się ideą. Moja kontemplacja wszystkiego co nas otacza, odnosi się do konceptualizmu, zabawy w łączenie doznań. Sztuka XX wieku pozwoliła na odrębność materii i idei, nawet jeżeli to nas czasem sprowadza na manowce,  w tym "szaleństwie jest metoda", jak w materii jest idea.

Jakie masz plany na przyszłość? Chcesz pracować w Polsce?

Plany na teraźniejszość to wykonanie projektu dla Hermèsa, mam pewne subtelne pomysły, z którymi walczę, muszę oddzielić to co można zrealizować, od tego z czym mogę mieć trudności. Liczę na to, że w tej adaptacji do własnej wyobraźni, która zawsze jest zbyt wybujała, mogę zwyciężyć i zaskoczyć samą siebie. Chciałabym zrobić wystawę moich wcześniejszych prac. Chcę też pomóc w promocji młodej kreatorki biżuterii Vaskolg,  która mnie zaskoczyła oryginalnym sposobem myślenia. Mam potrzebę działania z różnymi twórcami, mam takie przeczucie, że być może będę robić to w Polsce. Jestem pełna entuzjazmu. Pracuję również nad wystawą autorską, którą w listopadzie tego roku zaprezentuję w Londynie.

Rozmawiała Kasia Morawska z Galerii Unit24.

Ewa Batko

jest artystką, projektantką i konsultantem. Od lat mieszka i pracuje w Paryżu.  Pracowała m.in. dla Louise Vuitton'a, Marka Jacobsa oraz Fundacji François Pineau Punta della Dogana w Wenecji.

www.ewabatko.com

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl