Kilka z nich mogłoby być plakatem tego pokazu. Na przykład obraz Jerzego Ryszarda Zielińskiego (Jurrego) z 1974 roku, przedstawiający zasznurowane biało-czerwone usta. Wymowny symbol PRL-u. Albo płótno Eduarda Gorochowskiego z 1989 roku. Z oddali widzimy napis Stalin jak na wielkim transparencie, a z bliska z czerwonych liter wychyla twarz Lenina. Skojarzenie narzuca się samo: - Mówimy Stalin, a w domyśle Lenin. Brzmi to, niczym ironiczna trawestacja słów Majakowskego z poematu „Dobrze" : - Mówimy - Lenin, a w domyśle partia, mówimy - partia, a w domyśle - Lenin. Czy serigrafia Erika Bułatowa z 1989 roku, na którym Statua Wolności tworzy tercet z figurami pomnika „Robotnik i Kołchoźnica" Wiery Muchiny i Borysa Jofana, spopularyzowanego przez czołówki Mosfilmu. Podpis głosi „Pokój". Jednak równie dobrze mógłby brzmieć „Wolność".
Co zasłaniała żelazna kurtyna wiemy aż nadto dobrze: czerwoną leninowską rewolucję, stalinowski terror, a w sztuce - socrealizm, jedynie słuszną metodę twórczą, sławiącą bohaterów pracy. Robotników „podających cegłę" i wykonujących 300 proc. normy na budowach socjalizmu oraz dzielne traktorzystki i dojarki, które zasłużyły na medal i malarski portret, jak blond Wenus - „Dojarka z Chołmogor" z obrazu Maksa Birsteina.
Sztandarowe dzieła socrealizmu zebrano na wystawie w Oddziale Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku pod hasłami „Triumf ideologii", „Rewolucja", „Lenin-Stalin", „Wielka Wojna Ojczyźniana", „Przekujemy miecze na lemiesze", „Szczęśliwy człowiek"... Oczywiście socrealizm w ZSRR trwał o wiele dłużej niż w Polce. Sowiecki od lat 30. do pierestrojki Gorbaczowa w latach 80. Polski od 1949 do 1955 roku.
Przy okazji wystawa przypomina nie tylko kanoniczne dzieła plastyków z zaangażowaniem wspierających komunizm. Ale także przelotne flirty twórców ze sztuką socu, które dawno puściliśmy w niepamięć. W rodzaju „Murarzy" i „Traktorzysty" Jerzego Panka, „Wyklęty powstał lud" Leszka Rózgi lub portretu Majakowskiego Jerzego Nowosielskiego.
Ponad 120 prac pochodzi z prywatnej kolekcji Piotra Nowickiego, który dzieła polskich artystów zbiera od 35 lat, a rosyjskich od końca 80. Jest to tematycznie spójna kolekcja, pozwalająca przyjrzeć się związkom współczesnej sztuki i polityki, jak i postawom nonkonformistycznym .