Wydawałoby się, że nie może być nic bardziej od siebie odległego: z jednej strony obrazy w złotych ramach, sztywni gentlemani w cylindrach, obrona tradycji i głos elit, z drugiej – wpuszczona do galerii sztuka ulicy, młodzi oburzeni, postulaty radykalnej zmiany. Ale może różnice te to tylko powierzchniowy kostium, a istota i porządek tych zdarzeń są w gruncie rzeczy tożsame?
Wiele twarzy akademizmu
Terminem „akademizm" określa się nurt sztuki XIX w. związany z instytucją Akademii i mecenatem państwowym. Historycy sztuki próbowali wyróżnić jego swoiste cechy – czy to właściwości formalne (od kanonu kompozycji przez „fini" – „wylizanie" dzieł akademickich), doktrynę (stosunek do piękna, historii, hierarchii tematów), czy praktykę dydaktyczną opartą na kopiowaniu rycin, rzeźb starożytnych, studium modela itd. Jednak przez cały wiek XIX akademizm ewoluował, zmieniały się teorie, sposoby malowania itd. To, co stałe, to instytucje: Salon, Akademia i stojące za nimi państwo.
Nicolaus Pevsner – jeden z najwybitniejszych historyków sztuki ubiegłego wieku – twierdził, że Akademie rozwijały się wraz z formowaniem się nowoczesnych państw narodowych. Sztuka akademicka uzależniona od mecenatu państwowego legitymizowała rządy, budowała mity państwowe – była narzędziem szeroko rozumianej propagandy.
Historia Akademii ma też drugą odsłonę: związana była z wyzwalaniem się artysty z władz cechu – z dostarczyciela mieszczańskich dóbr zmieniał się w humanistę. Idee, które nie mogą podlegać frymarczeniu (od „frei markt" – wolny rynek), zawsze służyły władzy lub choćby wielkiemu kapitałowi (niewielcy burżuje na akademickie „machiny" popatrzeć mogli tylko na Salonach). Kiedy w drugiej połowie XIX w. akademizm znajdował się pod silnym obstrzałem „nowoczesnych", jednym z głównych powodów oburzenia akademików wobec realistów czy impresjonistów był zarzut komercyjnego (czyt. niskiego) charakteru ich malarstwa. Nie znaczy to bynajmniej, że akademicy gardzili pieniędzmi. Wybierali wielkie realizacje – najlepiej państwowe, a od czasu, gdy wielki kapitał stał się naprawdę wielki, także prywatne.
Emanacją akademizmu były Salony, których ojczyzną jest XVII-wieczna absolutystyczna Francja. Od połowy XVIII w. odbywały się regularnie, początkowo co dwa lata, później co rok. O dopuszczeniu na nie obrazów decydowało jury – tylko w czasie rewolucji francuskiej zrezygnowano z tej instancji. W XIX w. każde państwo, nawet księstewko niemieckie, miało swoją Akademię i swój Salon, wciąż jednak Salony Paryskie były „tymi jedynymi". System akademicki wykształcił ścisłą hierarchię tematów. Najniżej znajdowały się martwe natury, pejzaże, portrety (tematy „handlowe"), wyżej – malarstwo religijne i na samym szczycie „historie" – odnoszące się do mitologii, literatury oraz zdarzeń z dziejów starożytnych i najnowszych. To przez ten gatunek najpełniej wyrażały się treści ideowo-polityczne.