Wszystkie trzy skazane aktywistki Pussy Riot, były uczennicami lidera Grupy Voina Olega Vorotnikova i pracowały z nami w latach 2007-2009. Brały bierny udział w kilku akcjach m.in. w "J.....e dla następcy Niedźwiadka" (plucer.livejournal.com). Obecnie z uwagą śledzimy sprawę Pussy Riot i ze złością przyjęliśmy wyrok 2 lat łagru dla dziewcząt, które zasługiwały jedynie na karę niskiej grzywny. Szczególnie, że przed rozprawą spędziły już pięć miesięcy w areszcie śledczym, a teraz zasądzono im jeszcze kolejne 2 lata.
Pussy Riot, to niezależny projekt studyjny. Aktywistki same przygotowywały akcję, pisały teksty piosenek oraz je filmowały, aby potem w studiu, razem z muzykami , podkładać dźwięk i muzykę do zebranego materiału. Jednakże pomysł tego typu akcji to przeróbka inicjatywy Olega Vorotnikova i Natalii Sokół: „Koncert punkowy w sądzie Taganskim". Grupa Voina zmieniła wtedy nazwę na „C...j w dupę" i wykonała podczas rozprawy piosenkę „Wszyscy milicjanci to dranie" (plucer.livejournal.com). Wtedy w roku 2009 Oleg zaprosił do udziału w pierwszym koncercie punkowym Nadję, Katje i Maszę. Wiedziały one jak przygotować akcję, znały jej koncepcję i zdecydowały, że powtórzą ten sukces podczas własnej prowokacji. Z kolei celem grupy Voina nie jest prowokacja, a testowanie granic tolerancji dla praw człowieka i obywatela w społeczeństwie.
W przeciwieństwie do naszej organizacji, w grupie Pussy Riot nie istniała zasada, aby nie doprowadzać do aresztowań tylko ze względu na aspekt promocyjny. Idea „uwięzionych" aktywistów, którzy najlepiej promują ideały grupy, pochodzi od Petera Verzilova, który został wyrzucony z Voiny za donosicielstwo w 2009 roku. Dziwnym zbiegiem okoliczności, wszystkie materiały, na których opierał się akt oskarżenia w stosunku do Pussy Riot pochodziły z osobistego notebooka Petra. To ewidentne, że miał on udział w ich publikacji. Zdjęcia członkiń Pussy Riot z odkrytymi twarzami pochodzące z laptopa Petra nie były w żaden sposób zabezpieczone. Prokuratura wykorzystała materiały z wcześniejszych akcji oraz ich zdjęcia z tego źródła, by doprowadzić do ich aresztowania. W efekcie tej prowokacji trzy dziewczyny przebywają w więzieniu, a inne biorące w tym udział musiały emigrować. Tylko Peter Verzilov, który stoi za tym wszystkim, w dalszym ciągu wiedzie w Moskwie swoje pełne blichtru życie publiczne.
Niestety, w organizacji dziewczyn nie wprowadzono zasady solidarności, którą w grupie Voina przeforsowali Oleg Vorotnikov i Natalia Sokół. Nie funkcjonowała zasada, która zabraniała współpracy ze śledczymi, rozmowy z policją oraz zakazu składania zeznań obciążających innych członków grupy. One złożyły za dużo zeznań w prokuraturze, co przełożyło się na kilka tysięcy stron akt sprawy. Dla porównania, gdy Oleg Vorotnikov i Leonid Nikolajev zostali aresztowani z powodu akcji „Przewrót Pałacowy", przez okres 3,5 miesięcy przebywania w areszcie nie powiedzieli ani słowa. W aktach sprawy nie było nic poza tym, że był to media-art (plucer.livejournal.com). Dlatego też śledztwo utknęło w martwym punkcie, a członkowie Voiny zostali zwolnieni za kaucją, zapłaconą przez brytyjskiego artystę Banksy'ego. Po tej sytuacji cała grupa Voina zeszła do podziemia i nikt z nas nie został aresztowany przez kolejne dwa lata, tak jak chcieli Oleg i Leonid.
Grupa Voina nie interesowała się działaniami Pussy Riot, ponieważ są one tylko przeróbkami naszych wcześniejszych projektów. Poza tym nasza grupa zwraca uwagę na prawa człowieka wykorzystując sztukę współczesną. Obecnie prowadzimy dwa projekty na skalę światową: „Political Prisoners" (www.flickr.com) i „Voina Wanted". To akcje artystyczne mające na celu wspieranie więźniów politycznych na całym świecie. Łączą się one także z konkretnymi działaniami. Kwotę 120 tys. dolarów, przekazanych nam przez Banksy'ego wydaliśmy na zapasy jedzenia dla więźniów politycznych, którzy przebywają w wiezieniach na terenie Rosji.