Film o wystawie w Museum of Modern Art – podobnie jak sama wystawa – stanowi nie tylko ukoronowanie, ale i punkt zwrotny na drodze tych poszukiwań; dobitnie świadczy o ruchu w zupełnie innym kierunku. Marina Abramović to dziś przedsiębiorstwo – czyżby na miarę pracowni Michała Anioła performansu?
Młoda, niespełna trzydziestoletnia kobieta, dosłownie wyczesuje sobie włosy z głowy. W dłoniach żelazny grzebień i żelazna szczotka. „Art must be beautiful, artist must be beautiful" – powtarza, jęcząc z bólu. Niebawem na jej głowie powstaje krwawiąca rana. Czytelne, prawda? Straszne.