Malarki nareszcie razem

"Kobiety impresjonistki" to hit we Frankfurcie. Nigdy dotąd cztery utalentowane malarki nie miały wspólnego pokazu. Upłynął wiek z okładem, zanim uznano je za godne takiej wystawy. Monika Małkowska pisze z Frankfurtu nad Menem

Aktualizacja: 11.03.2008 08:53 Publikacja: 10.03.2008 17:52

Eva Gonzales, Budząca się dziewczyna (b.d.), olej na płótnie, Kunsthalle Bremen – Der Kunstverein in

Eva Gonzales, Budząca się dziewczyna (b.d.), olej na płótnie, Kunsthalle Bremen – Der Kunstverein in Bremen

Foto: Materiały Promocyjne

Berthe Morisot, Mary Cassatt, Eva Gonzales i Marie Bracquemond były pierwszymi artystkami występującymi ramię w ramię z największymi mistrzami swej epoki. Od tamtych czasów zmieniła się pozycja kobiet we wszystkich dziedzinach, nie tylko w sztuce.

Bohaterki frankfurckiego wydarzenia za życia nie doczekały uznania, na jakie zasługiwały. Najszybciej poznała się na nich Ameryka. Wymownym świadectwem obecna ekspozycja: ponad połowa spośród 150 wypożyczonych dzieł pochodzi z kolekcji amerykańskich. Pozostałe prace ściągnięto z dziesięciu europejskich krajów.

"Kobiety impresjonistki" od pierwszego dnia przyciągnęły tłumy. Kondukt widzów sunie w mroku, wężykiem – bo eksponaty zaaranżowano na planszach w kształcie fal, pomalowanych na ciemnofioletowy kolor, z punktowym oświetleniem.

"Cztery kobiety, cztery style, cztery historie" – czytamy we wprowadzeniu do wystawy. Każdej postaci poświęcono osobną trasę wytyczoną obrazami. Za życia zetknęły się, rzecz jasna, w Paryżu.

"Wiem, że nie jestem gorsza od mężczyzn; wiem też, że nigdy nie odniosę sukcesu" – wyznała Berthe Morisot w liście do siostry. Jak na ówczesną epokę, i tak mogła czuć się gwiazdą. Atrakcyjna zielonooka kobieta, wykształcona plastycznie, od wczesnej młodości wprowadzona w artystyczne kręgi Paryża, od 24. roku życia regularnie wystawiała na Salonie. Przez krótki czas uczennica Edouarda Maneta i jego ulubiona modelka (uwiecznił ją na 11 płótnach!), potem szwagierka "szefa" impresjonistów.

Jej kompozycje świadczą jednak o tym, że nie uległa wpływom Maneta. Silna osobowość! Tym bardziej godna podziwu, że durzyła się w szwagrze.

Temperamentem bliższy był jej Monet. Jak on, budowała materię obrazu szybkimi, drobnymi uderzeniami pędzla; malując – improwizowała, bez rysowania scen; stosowała jasną, prześwietloną słońcem paletę.

Co najważniejsze: żaden z impresjonistów nie imał się takich motywów jak Morisot. Z jej obrazów i pasteli mężczyźni zostali wykluczeni (wyjątek to mąż z córeczką). Króluje słaba płeć oraz dzieci. A raczej małe dziewczynki. Taka malarska seksmisja w pełnej uroku formie.

Mary Cassatt, bogata panna po Akademii Sztuk Pięknych w swej rodzinnej Pensylwanii, szlifowała talent w Paryżu w prywatnych pracowniach. Niezależna finansowo, mało urodziwa, przy tym zbyt inteligentna, miała odwagę prowadzić samodzielny żywot. Jej guru został Edgar Degas, dla którego ona z kolei stała się jedyną kobietą godną przyjaźni. Cassatt, podobnie jak Morisot, koncentruje uwagę na kobietach: młodych matkach, w czułych relacjach ze swymi maleństwami.

Amerykanka, w przeciwieństwie do większości impresjonistów, ma perfekcyjnie opanowany rysunek. Chwyta podobieństwo modelek. Zwraca uwagę na mimikę, nastrój malujący się na twarzach. To mistrzyni psychologicznego portretu.

Za prawdziwe perły uważam jej grafiki. Zajęła się tą dziedziną po obejrzeniu wystawy japońskiego drzeworytu. Zauroczyła ją płaska, dekoracyjna forma; brak perspektywy, urywane kadrowanie. Jasne, że to było wówczas en vogue. Ale nikt tak wspaniale nie połączył japońszczyzny z francuskim szykiem. Amerykance udało się pożenić odmienne tradycje i różne epoki.

Być może gdyby Eva Gonzales żyła dłużej, doczekałaby sukcesów. Nawet Manet uważał, że miała talent i żywiołowy temperament. Jej obrazami zachwycił się ToulouseLautrec. Kompozycje Evy są fascynującym połączeniem klasyki z impresjonizmem. Jak mało kto w tamtej epoce umiała pokazać grę namiętności – co widać np. w "Budzącej się dziewczynie". Zaskakująco nowoczesna jest "Czytająca w ogrodzie". Dwie jaskrawoczerwone plamy – kapelusz i parasolka damy – jarzą się w morzu zieleni.

Na koniec o ostatniej heroinie wystawy. Marie Bracque-mond wydaje się kobietą nieśmiałą. W sztuce skłaniała się ku realizmowi. Liczył się dla niej przede wszystkim solidny rysunek i dopracowany warsztat. Przed rozpoczęciem dużego płótna wykonywała mnóstwo szkiców i wersji. Jedyne, co łączyło ją z pozostałymi impresjonistkami, to zamiłowanie do pracy w plenerze, w pełnym słońcu. Próbowała oddać grę światła i cienia, wibrację tonów, zachowując jednocześnie wyraźną konstrukcję form. Klimat jej kompozycji skojarzył mi się ze słynną "Altaną" Aleksandra Gierymskiego.…

Marie rozstała się z malarstwem sztalugowym, przez lata parając się malunkami na porcelanie. Chyba poszła za głosem rozsądku.

Wystawa czynna do 1 czerwca

Marie Bracquemond (1840 –1916) Wychowywana przez matkę. Uczyła się krótko u Ingresa. Wystawiała na Salonie Paryskim, potem na zaproszenie Degasa – z impresjonistami. W 1866 wyszła za mąż za Félixa Bracquemonda, też malarza, który został dyrektorem pracowni malarstwa w manufakturze porcelany w Sevres. Sama także projektowała wzory na zastawę. Zmarła w wieku 76 lat.

Berthe Morisot (1841 – 1895) Córka dobrze sytuowanego urzędnika państwowego. Od dziecka brała prywatne lekce rysunku i obracała się artystycznych kręgach. Wystawiała na Salonie Paryskim i z impresjonistami. Wyszła za mąż za Eugene'a Maneta, młodszego brata Edouarda. Jedyna, która miała indywidualne pokazy (m.in. u Durant-Rueala, marszanda impresjonistów). Zmarła na grypę w wieku 54 lat.

Mary Cassatt (1844 – 1926) Córka zamożnych przemysłowców w USA. Po ASP w Pensylwanii – w Paryżu uczyła się w szkole dla kobiet Chaplina, potem kopiowała włoskich mistrzów. Uczestniczyła w Salonie Paryskim oraz w pokazach impresjonistów. Kupował ją i wystawiał marszand impresjonistów Durat-Ruel. Zaprzyjaźniona z Degasem i Morisot. Na starość ociemniała. Zmarła w wieku 82 lat.

Eva Gonzales (1847 –1883) Córka pisarza i publicysty. Uczennica Maneta (była też jego modelką). Wystawiała regularnie na Salonie. W 1879 poślubiła malarza Henri'ego Guérarda. Zmarła w wieku 36 lat na zawał (embolia).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Berthe Morisot, Mary Cassatt, Eva Gonzales i Marie Bracquemond były pierwszymi artystkami występującymi ramię w ramię z największymi mistrzami swej epoki. Od tamtych czasów zmieniła się pozycja kobiet we wszystkich dziedzinach, nie tylko w sztuce.

Bohaterki frankfurckiego wydarzenia za życia nie doczekały uznania, na jakie zasługiwały. Najszybciej poznała się na nich Ameryka. Wymownym świadectwem obecna ekspozycja: ponad połowa spośród 150 wypożyczonych dzieł pochodzi z kolekcji amerykańskich. Pozostałe prace ściągnięto z dziesięciu europejskich krajów.

Pozostało 90% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl