W projekcie bierze udział ponad 80 osób, a będzie więcej, bo to koncepcja bezczasowego limitu. Autorka zadała jego uczestnikom pytanie: Dlaczego 40 lat temu wyjechali z Polski? Z kraju, gdzie urodzili się i wychowali, mieli przyjaciół, pracowali lub uczyli się.
Za każdym razem plan jest taki sam: powiększone, ciasno wykadrowane oblicze, białe, gładkie tło. Słuchamy krótkich, najczęściej jednozdaniowych odpowiedzi. W dwóch wersjach. Na jednym monitorze zaproszone osoby mówią po polsku, na drugim w obcym języku, już przez nich przyswojonym i oswojonym. Przeplatają się angielski, niemiecki, hebrajski, francuski. Najstarsi mówią wyłącznie po polsku. Nie zdołali się przestawić na obcą mowę.
Co kilkadziesiąt sekund na monitorach pojawia się inna twarz. Żadnych „znaków szczególnych”, czyli charakterystycznej semickiej urody. Różnorodne typy, ale głównie swojskie, słowiańskie. Skąd sąsiedzi czy znajomi wiedzieli…? Jedynie w kilku przypadkach wyróżniła się egzotyczna twarz. Ale jakiej nacji, trudno byłoby określić.
Tymczasem oglądamy ludzi, którzy opuścili PRL w efekcie antysemickiej nagonki w marcu 1968 r. Wyjeżdżali z tzw. dokumentem podróży, czyli biletem w jedną stronę. Niekiedy cały ich kapitał stanowiło pięć dolarów, jakie wolno im było zabrać. Ciężko słucha się ich słów. Wstyd, żal, współczucie. Przede wszystkim – to pierwsze. To nas kompromitują ich wypowiedzi, to w nas tkwi nietoleracja i ksenofobia. Zaścianek.
„Opuściłem Polskę, bo czułem się odrzucony jako Polak”; „bo wiedziałam, że zawsze będę się bała”; „bo miałem dosyć oddolnej nienawiści”; „bo czułam się poniżona”. Najmłodsi wyjechali dlatego, że ich rodzice zostali bez środków do życia.