Lubię takie ekspozycje: spojrzenie na epokę z różnych stron – jej „twarz” wyidealizowana, oficjalna i ta prawdziwa, mniej efektowna. Informuje o tym tytuł „Sarmatyzm. Sen o potędze”. A więc nie tylko piękna tradycja, ale także marzenia, wyobrażenia, wypaczenia.
Pokaz zaaranżowano w Kamienicy Szołayskich, oddziale krakowskiego Muzeum Narodowego. Na wprost wejścia – zaskoczenie. Obraz Marcina Maciejowskiego „Gołota Polak ze złota”. Co bokser ma wspólnego z sarmatyzmem? To sygnał, że pewne cnoty szlacheckie objawiają się dziś jako własne karykatury. Ale poza tym ironicznym współczesnym akcentem ekspozycja dotyczy przeszłości.
[srodtytul]Styl duszy i stroju[/srodtytul]
Ponad 170 eksponatów, wśród których największą atrakcję stanowi świetny zestaw portretów. Na nich puszą się pankowie – Sapiehy, Rzewuscy, Tarnowscy, Sanguszki i inni dziarscy antenaci. Odmalowani przez niezbyt (na ogół) sprawne pędzle, wbrew intencjom często obnażają mało chwalebne cechy. Już od progu dostajemy próbkę sarmackiej pychy. Oto obrotowy „ołtarzyk” z początku XVIII wieku. Z jednej strony dumne oblicze Samuela Zborowskiego, z drugiej – krucyfiks… Połączenie sacrum z profanum w jednym obiekcie. Jakże to praktyczne!
Galerię przodków dopełniają starodruki, stroje i akcesoria: kontusze, kołpaki, pozłacane metalowe pasy oraz pasy słuckie, broń paradna, drogocenne guzy. Wszystko to współtworzy klimat zjawiska, którego geneza sięga XV wieku, a które występowało wyłącznie w Rzeczypospolitej.