W malarstwie niczego nie można chcieć

85. urodziny Jerzego Nowosielskiego. Ostatnie dzieło – krzyż ołtarzowy – namalował w 1999 roku. Jego zdrowie zdawało się poważnie zagrożone sześć lat temu, ale przetrzymał kryzys

Publikacja: 07.01.2008 00:26

W malarstwie niczego nie można chcieć

Foto: Rzeczpospolita

Leon Tarasewicz, o dwa pokolenia młodszy artysta, również prawosławny, napisał: „Ten żyjący święty, artysta, najprawdopodobniej nie namaluje już nigdy żadnego obrazu. To jakby dopełnienie pokory, którą nosił w sobie przez całe życie. Niezrozumiany przez nikogo: katolików i prawosławnych, intelektualistów i wiernych, artystów i krytyków – cierpliwie, pokornie i konsekwentnie malował ikony, mając świadomość, że wbrew powszechnemu mniemaniu nie ma nic takiego, jak kanon ikony”.

W minionym roku ukazały się dwa tomy poświęcone krakowskiemu artyście: „Nowosielski” z tekstem Krystyny Czerni – album przedstawiający jego religijną i świecką sztukę, oraz „Prorok na skale. Myśli Jerzego Nowosielskiego”. Rozmawiałam o nim i o poświęconych mu książkach z Andrzejem Starmachem, krakowskim marszandem i przyjacielem artysty.

– Wielkość malarstwa Nowosielskiego i rozległość jego myślowych horyzontów biorą się z tego samego źródła: z jego duchowej siły, a zarazem pokory – zauważa. – On całe życie unikał napuszenia, pseudointelektualnych rozmów. Nie miał czasu ani miejsca na ozdobniki. Ważniejsze było dociekanie prawdy.

Obydwie pozycje składają się na autobiografię jubilata, „życiową” i duchową. W obu bohater jawi się jako postać kompletna, scalona, nie zaś jako twórca rozdarty pomiędzy światem świeckim a duchowym. Jakże przejmująco i prawdziwie brzmią jego słowa o „bezdomności” odczuwanej w okresie ateizmu – a stracił wiarę po wojnie. Gdy po kilkunastu latach wrócił do Kościoła, wybrał „rozszerzone prawosławie”.

Z latami stawał się coraz bardziej radykalny; częściej wspominał o Szatanie. Jego słowa sprzed 20 lat brzmią dziś proroczo: „Potrzeba nam nowej religii. Jako wyznawca Chrystusa mam tę pewność, że Chrystus w moim wnętrzu podyktuje mi, jaka to ma być religia. Bowiem Chrystus jest największym rewolucjonistą w dziedzinie myśli religijnej”.

Nowosielski rozpoczynał artystyczną edukację od nauki pisania ikon w ławrze św. Jana pod Lwowem. Toteż o zrozumieniu jego twórczości bez teologii i malarstwa sakralnego nie może być mowy: „Do dziś pozostałem mnichem – nie lubię jeździć, nie lubię niepotrzebnych działań. Wolę mieć święty spokój. Ważny dla mnie jest mój klasztor wewnętrzny”.

W czasach socjalizmu starano się przemilczeć sakralny aspekt jego twórczości. On sam niechętny był pokazywaniu swych ikon na wystawach – galeria to przecież nie miejsce dla przedmiotów kultu. A mało komu było dane oglądać wszystkie świątynie – jest ich ponad 30 – których wystrój, a nawet architekturę powierzono Nowosielskiemu.

Wiara nie przeszkadza mu dotykać problemów zmysłowości i erotyki. Przyznaje się do uwielbienia, jakim „od urodzenia” darzy kobiety. Nie obawia się głosić świętości Erosa i umieszczać w sferze sacrum wszystko, co ma z nim związek. „Całe moje malarstwo erotyczne jest wielką walką z pornografią”, wyznaje. Przykłada też wielką wagę do życia na luzie: „Sztuka nie udaje się ludziom poważnym, ludziom serio. Psują oni każdą zabawę”. Gdzie indziej przestrzega: „Człowiek, gdy staje się pewny swojej cnoty, przekształca się w potwora”.

„Staram się myśleć… i mówić prawdę”, skromnie wyznaje artysta. Dlatego był czas, kiedy wolał tworzyć do szuflady, niż wystawiać. Uaktywnił się dopiero po odwilży. W 1956 roku reprezentował Polskę na 28. Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji; dwa lata potem jego pierwsza indywidualna wystawa za granicą odbyła tournée: Praga, Bratysława, Berlin. Od tego momentu jego kariera ruszyła z kopyta. Prawie nie nadążał z pokazami. Mnóstwo malował, nauczał i pisał.

A oto najważniejsze słowa krakowskiego proroka: „Ambicja jest grobem sztuki; gdy się pojawia, oznacza to koniec artysty”. I dalej: „W malarstwie jest tak, że człowiek niczego nie może chcieć. Pewne rzeczy powstają w malarstwie dlatego, że się musi, a nie dlatego, że się chce”. Tym, którzy chcieliby poznać inne sekrety Jerzego Nowosielskiego, polecam wystawę „Notatki. Część IV” w krakowskiej Galerii Starmacha (od 26 lutego). Będą to inedita: niepokazywane projekty polichromii i architektury plus niepublikowane teksty. Okazuje się, że mistrz, który wycofał się z aktywnego życia, wciąż ma coś nowego do powiedzenia.

Jerzy Nowosielski, malarz, prawosławny teolog, myśliciel

Urodzony 7 stycznia 1923 r. w Krakowie z ojca unity i matki katoliczki. Wychowany w tradycji prawosławnej, ale na styku kultur Wschodu i Zachodu. Naukę w gimnazjum przerwała mu wojna. W 1940 r. podjął studia w krakowskiej Kunstgewerbeschule, konspiracyjnej Akademii Sztuk Pięknych. Dwa lata później wstąpił do klasztoru pod Lwowem; rok potem choroba zmusiła go do powrotu do Krakowa. Po wojnie kontynuował studia na ASP, po dwóch latach je porzucił (dyplom otrzymał w 1961 r.). W 1950 r. przeniósł się na 12 lat do Łodzi, gdzie zarabiał projektowaniem scenografii dla Teatru Lalek oraz polichromowaniem cerkwi i kościołów. Po odwilży nauczał w łódzkiej PWSSP. W 1962 r. wrócił do Krakowa. W tym samym roku przejął pracownię na krakowskiej ASP, gdzie pracował przez 31 lat. Na emeryturę przeszedł w 1993 r. Sześć lat później zrealizował ostatnie dzieło: krzyż ołtarzowy dla kościoła oo. Dominikanów w Warszawie. Od siedmiu lat jest najdrożej sprzedawanym na polskich aukcjach żyjącym artystą. W grudniu ub. roku płótno z serii czarnych aktów wylicytowano w Agrze do 188 tys. zł. To polski rekord w kategorii współczesnej sztuki. Na rynek nie trafiły jeszcze prace Nowosielskiego najwyższej klasy. Mogą osiągnąć ceny ok. 100 tys. euro. Kwoty, za jakie nabywane są dzieła XIX-wiecznych autorów oraz słynnych zachodnich współczesnych artystów.

Leon Tarasewicz, o dwa pokolenia młodszy artysta, również prawosławny, napisał: „Ten żyjący święty, artysta, najprawdopodobniej nie namaluje już nigdy żadnego obrazu. To jakby dopełnienie pokory, którą nosił w sobie przez całe życie. Niezrozumiany przez nikogo: katolików i prawosławnych, intelektualistów i wiernych, artystów i krytyków – cierpliwie, pokornie i konsekwentnie malował ikony, mając świadomość, że wbrew powszechnemu mniemaniu nie ma nic takiego, jak kanon ikony”.

Pozostało 92% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl