„Uwaga na malarstwo!” to tytuł wystawy, której tematem są stroje sprzed kilkudziesięciu lat. Paulina Ołowska – 32-latka po gdańskiej ASP oraz rocznych kursach w chicagowskim Instytucie Sztuki – mieszka w Berlinie i w Warszawie. Należy do „stajni” Fundacji Galerii Foksal, co niektórzy uważają za wystarczającą rekomendację.
Współpracuje stale z kilkoma zagranicznymi marszandami, co też stanowi atut nie do zlekceważenia. Za kolejny dowód ponadprzeciętnego talentu artystki uważane jest jej uczestnictwo w głośnych międzynarodowych przeglądach (w 2003 r. Biennale Sztuki w Wenecji, w 2005 r.– w Biennale w Moskwie i Stambule). Za kilka tygodni weźmie udział w tegorocznym berlińskim Biennale, zapowiadanym jako najważniejsza plastyczna impreza 2008 roku. Jakżeby inaczej – jednym z kuratorów jest nasz człowiek z Kunsthalle w Bazylei Adam Szymczyk.
Ołowska rzadko przedstawia swą twórczość w kraju, skorzystałam więc z okazji, która trafiła mi się w Kolonii: artystka ma wystawy w dwóch galeriach pod jednym szyldem Daniela Buchholza. W jednej prezentuje rzeźbo-ubiory, w drugiej osiem obrazów, w tym pięć ogromnych, dwumetrowych.
Motywem przewodnim obydwu pokazów jest moda, bohaterką – Elsa Schiaparelli (1890 – 1973), swego czasu największa konkurentka Chanel, lecz znacznie bardziej od Coco elitarna. Schiaparelli, włoska intelektualistka (studiowała filozofię) mieszkająca w Paryżu, zaprzyjaźniona z surrealistami, tworzyła kreacje w tonie absurdalno-odlotowym. Traktowała jej jak pojedyncze dzieła sztuki. Jeden z pokazów zatytułowała „Uwaga na malarstwo!”.
Ołowska, która przyszła na świat trzy lata po śmierci projektantki, niejako wskrzesiła jej ducha. Sportretowała kreacje Elsy, jakby były samodzielnymi, ożywionymi bytami. Wydobyła ze strojów osobowość i charakter.