Czas przebudzenia społeczeństwa

Profesor Tadeusz Wolsza | Historyk i politolog, konsultant wystawy „Znaki wolności", mówi o polskiej tożsamości narodowej.

Publikacja: 04.12.2018 15:24

Wojciech Kossak „Zaślubiny Polski z morzem”, 1931, olej, płótno, Muzeum Wojska Polskiego

Wojciech Kossak „Zaślubiny Polski z morzem”, 1931, olej, płótno, Muzeum Wojska Polskiego

Foto: Rzeczpospolita

Czy istnieje niezmienna tożsamość narodowa, gdy na tle ponadtysiącletniej historii Polski pojęcie narodu nie ma nawet 200 lat, a wcześniej najważniejszy był stan szlachecki liczący do 10 proc. społeczeństwa?

Nie mam żadnych wątpliwości, że istnieje polska tożsamość narodowa bez względu na to, o jakich sytuacjach politycznych i historycznych mówimy. Była i jest faktem, pozostawała tylko kwestia, czy identyfikowali się z nią wszyscy i czy nie należy podjąć działań, by tę tożsamość podtrzymywać. Najbardziej skomplikowana sytuacja występowała w pierwszych dwóch dekadach XX w., ponieważ w końcu XVIII w. Polska utraciła niepodległość, co zburzyło jedność państwa.

Kiedy pana zdaniem pojawiła się rysa na tożsamości stanu szlacheckiego? Gdy liberum veto, które miało zabezpieczać przed złymi rozwiązaniami ustrojowymi, stało się zasadą szlacheckiej demokracji, głównie zaś partykularnych interesów?

Wydarzenia decydujące o klęsce państwa polskiego rozgrywały się w XVIII w. Chodziło o dominację interesów części szlachty i magnaterii oraz – jakbyśmy dziś powiedzieli – o korupcję. Przez jej stosowanie wyrażały się interesy państw zaborczych, które od dawna przyglądały się państwu polskiemu, niegdyś jednemu z najsilniejszych w Europie. Rosja, Austria i Prusy dążyły do osłabienia państwa polskiego, ale i osłabienia społeczeństwa, bo ono stanowi o sile państwa oraz, co pokazała historia, o tym, czy może wybić się na niepodległość. Miały temu przeciwdziałać rugowanie kultury, języka, tradycji, a więc tego, co składa się na tożsamość narodową. Bez tożsamości nie ma narodu.

Jak połączyć w jednej tożsamości dwa nurty, które zawsze dawały znać o sobie w reakcji na ingerencję w życie Polaków – związany z walką zbrojną oraz stawiający na pragmatyczną pracę u podstaw?

Oba łączą się z zasadniczym pytaniem, jak przezwyciężyć to, co się stało z państwem polskim pod koniec XVIII w., i jaka droga do odzyskania niepodległości jest najlepsza. Na początku dominuje pierwszy nurt i dzieje się to od czasu insurekcji kościuszkowskiej, poprzez wojny napoleońskie oraz powstania – listopadowe i styczniowe. Po nich pojawia się nowy sposób myślenia, który nie dostrzega w drodze powstańczej skutecznej siły. Powiedział pan o pracy u podstaw, pracy organicznej, a bardziej chodzi o siłę, która cementuje społeczeństwo. Chodzi też o ideę łączącą interesy wszystkich warstw społeczeństwa. Choć do walki zbrojnej teoretycznie też mogli pójść wszyscy – szlachta, chłopi, robotnicy, co potwierdziło kolejne powstanie, jakim była rewolucja 1905 r.

Nie bez znaczenia jest to, że inteligencja rodząca się ze szlachty zubożałej bądź dotkniętej konfiskatami została po raz pierwszy silnie wsparta bądź zrównoważona przez rzemieślników i mieszczaństwo.

Tak, po powstaniu styczniowym podmiotami stają się grupy, które wcześniej nimi nie były. Wraz z rozwojem przemysłu pojawiają się robotnicy, zaś chłopi zaczynają być właścicielami swojej ojcowizny. Poza inteligencją ważną rolę zaczyna odgrywać młodzież. Wszystkie te grupy z punktu widzenia kształtujących się wtedy partii politycznych zaczynają być ważne. Dlatego pod koniec XIX w. powstają nowoczesne, masowe partie polityczne. Liczebność, masowość jest ważna, ale z perspektywy walki o tożsamość narodową najważniejsze jest to, że każda partia wpisała do swojego programu, poza partiami komunizującymi, odzyskanie niepodległości Polski. Jeżeli spojrzymy na partie jak na grupy, które mają przyciągnąć zwolenników, okazuje się, że kwestia niepodległości jest bardzo ważna, atrakcyjna. Nawet Narodowa Demokracja wpisała do programu walkę zbrojną. To było nośne hasło. Stosunek do niego zmieniał się później.

Mówimy o końcu lat 80. XIX w.

Tak. Dopiero na początku XX w. endecja wybiera drogę polityczną, ustrojową.

Na wystawie jest zauważalne, że koniec XIX w. przynosi próbę konstruowania tożsamości narodowej poprzez sztukę, co było nadrzędnym celem wobec historii, faktografii, o czym przekonują symboliczne dzieła Jana Matejki czy Henryka Sienkiewicza. Dominuje w nich, siłą rzeczy, historyczna rola szlachty. Jak więc wpisują się w tę nową konstrukcję tożsamości inne grupy społeczne?

Literatura piękna daje przykłady różnorodnych postaw i wydarzeń, co przez malarstwo też jest dostrzegane. Najważniejsze dla czasu, o którym mówimy, jest jednak przebudzenie społeczeństwa związane nie tylko z działalnością partii politycznych, ale także skutkami nauki pisania i czytania. Potem, na początku XX w., obserwujemy ożywienie społeczno-polityczne. To ono prowadzi do przekonania o konieczności walki o niepodległość. Chodzi o uzmysłowienie sobie faktu, że jesteśmy Polakami, mieliśmy swoje państwo, które nam odebrano, a konsekwencją tego były próby rusyfikacji i germanizacji.

A jak połączyć z pojęciem tożsamości podziały, które nastąpiły krótko po odzyskaniu niepodległości – na obóz liberalno-postępowy oraz narodowo-konserwatywny, co skutkowało zabójstwem prezydenta Narutowicza i zamachem majowym?

Żeby na to odpowiedzieć, warto zastanowić się, jaka forma walki o niepodległość miała większe dla Polaków znaczenie – zbrojna czy też praca u podstaw. Pierwsze wybory odbyły się już w 1919 r. Stanęły do nich wszystkie ważne partie polityczne. Lewicę niepodległościową reprezentowało PPS, PSL-Wyzwolenie, z drugiej zaś strony politycznej sceny był Związek Ludowo-Narodowy. Lewica zgłosiła na listy wyborcze kandydatów rekrutujących się z organizacji patriotycznych, Legionów, POW, czyli tych, którzy walczyli o wolność ojczyzny, ale robili to na froncie, z dala od domu i środowisk lokalnych. A obóz narodowy zgłosił kandydatów, którzy w czasie ożywienia narodowego bądź wojny pozostali w środowisku lokalnym, czyli ludzi związanych z Polską Macierzą Szkolną, kółkami rolniczymi, strażą ogniową. Kto wygrał wybory do pierwszego powojennego Sejmu? Ci drudzy. To dziś dla nas ważniejsi są legioniści. Tymczasem do przewrotu majowego ranga lewicy niepodległościowej była albo pomniejszana, albo niedoceniana. Wyrazem tego był termin „Cud nad Wisłą", bo pojęcie cudu pomniejszało rolę Piłsudskiego.

Czy okres PRL potwierdza istnienie jednolitej tożsamości narodowej? Przecież nie wszyscy byli w Solidarności, a koncesjonowana przez Moskwę PZPR miała prawie trzy miliony członków.

Oczywiście, nawet ze statystycznego punktu widzenia mamy problem, ponieważ w Solidarności było 10 mln członków, a i co do tych danych są wątpliwości.

Zaś po prezydenturze Lecha Wałęsy wygrał Aleksander Kwaśniewski i rządziło SLD, a i dziś polaryzacja jest ogromna.

W PRL nawet ci, którzy myśleli poważnie o komunizmie, mieli tożsamość wyrażającą się nawet w najgorszych biografiach. Ale mówmy o większości Polaków. Jeśli nie można było w pełni otwarty sposób artykułować polskiej tradycji w sferze publicznej, czyniono to w rodzinach i opozycji, która nabierała znaczenia. Cenzura polityczna i cenzura w kulturze ostatecznie poniosła klęskę. Trzymające się u władzy przemocą elity komunistyczne miały swój punkt widzenia, ale był on perspektywą mniejszości. Tradycja zrywu niepodległościowego, Bitwy Warszawskiej, Armii Krajowej czy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie była silniejsza. Na wystawie mocno akcentowana jest rola polskiej emigracji, tych, którzy nie pozostali na Zachodzie dla splendorów i dóbr konsumpcyjnych, ale dlatego, że mogli być wolnymi Polakami, pielęgnującymi swą tożsamość. Ich misją było dbanie o polską rację stanu, informowanie, jaka krzywda dzieje się z narodem, który jako jedyny nie zdradził aliantów, a sam został zdradzony. Emigracja odegrała wielką rolę, a mam na myśli także rząd emigracyjny, wyszydzany przez komunistów i niedoceniany często w kraju. Właśnie ten rząd zachował ciągłość niepodległego państwa polskiego i dbał, o ile było można, o krzewienie polskiej tożsamości we wszystkich dziedzinach życia. Ten rząd stworzył polskie państwo na obczyźnie. Głosem polskiej emigracji było też Radio Wolna Europa, ale i paryska „Kultura" Jerzego Giedroycia. Dzięki temu do Polski docierała niezależna literatura czy „Zeszyty Historyczne", które programowo wspierały opozycję demokratyczną oraz Solidarność. To potwierdza, jaką rolę odgrywają wolność słowa, wolność myślenia oraz nasza narodowa tożsamość.

Czy istnieje niezmienna tożsamość narodowa, gdy na tle ponadtysiącletniej historii Polski pojęcie narodu nie ma nawet 200 lat, a wcześniej najważniejszy był stan szlachecki liczący do 10 proc. społeczeństwa?

Nie mam żadnych wątpliwości, że istnieje polska tożsamość narodowa bez względu na to, o jakich sytuacjach politycznych i historycznych mówimy. Była i jest faktem, pozostawała tylko kwestia, czy identyfikowali się z nią wszyscy i czy nie należy podjąć działań, by tę tożsamość podtrzymywać. Najbardziej skomplikowana sytuacja występowała w pierwszych dwóch dekadach XX w., ponieważ w końcu XVIII w. Polska utraciła niepodległość, co zburzyło jedność państwa.

Pozostało 92% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl