Czy istnieje niezmienna tożsamość narodowa, gdy na tle ponadtysiącletniej historii Polski pojęcie narodu nie ma nawet 200 lat, a wcześniej najważniejszy był stan szlachecki liczący do 10 proc. społeczeństwa?
Nie mam żadnych wątpliwości, że istnieje polska tożsamość narodowa bez względu na to, o jakich sytuacjach politycznych i historycznych mówimy. Była i jest faktem, pozostawała tylko kwestia, czy identyfikowali się z nią wszyscy i czy nie należy podjąć działań, by tę tożsamość podtrzymywać. Najbardziej skomplikowana sytuacja występowała w pierwszych dwóch dekadach XX w., ponieważ w końcu XVIII w. Polska utraciła niepodległość, co zburzyło jedność państwa.
Kiedy pana zdaniem pojawiła się rysa na tożsamości stanu szlacheckiego? Gdy liberum veto, które miało zabezpieczać przed złymi rozwiązaniami ustrojowymi, stało się zasadą szlacheckiej demokracji, głównie zaś partykularnych interesów?
Wydarzenia decydujące o klęsce państwa polskiego rozgrywały się w XVIII w. Chodziło o dominację interesów części szlachty i magnaterii oraz – jakbyśmy dziś powiedzieli – o korupcję. Przez jej stosowanie wyrażały się interesy państw zaborczych, które od dawna przyglądały się państwu polskiemu, niegdyś jednemu z najsilniejszych w Europie. Rosja, Austria i Prusy dążyły do osłabienia państwa polskiego, ale i osłabienia społeczeństwa, bo ono stanowi o sile państwa oraz, co pokazała historia, o tym, czy może wybić się na niepodległość. Miały temu przeciwdziałać rugowanie kultury, języka, tradycji, a więc tego, co składa się na tożsamość narodową. Bez tożsamości nie ma narodu.
Jak połączyć w jednej tożsamości dwa nurty, które zawsze dawały znać o sobie w reakcji na ingerencję w życie Polaków – związany z walką zbrojną oraz stawiający na pragmatyczną pracę u podstaw?