Pokaz w Królikarni „100 procent malarstwa. Aktualny obraz” to druga odsłona jesiennej ekspozycji o takim samym tytule. Poprzednia część dotyczyła mistrzów, których osobowości tworzyły legendę szkoły.
Obecnie oglądamy teraźniejszość uczelni: w „100 procentach…” biorą udział pedagodzy prowadzący zajęcia na Wydziale Malarstwa. Na pozór idea słuszna. Manifestacja potencjału twórczego wydziału, przegląd stylistycznej różnorodności, popis rzetelnego warsztatu. Wśród ponad 50 autorów znakomici twórcy, jak Jarosław Modzelewski, Stanisław Baj, Marek Sapetto. I mniej znani, ale też wybitni – Barbara Łuczkowiak, Mirosław Duchowski, Wojciech Zubala.
Prolog do przeglądu to obrazy profesorów w stanie spoczynku, z Janem Tarasinem, Tadeuszem Dominikiem i Stefanem Gierowskim na czele. Ich prace umieszczono w głównych pomieszczeniach parteru. W pozostałych salach – dokonania pracującej dziś pedagogicznej kadry od asystentów w górę. Plus aneks w postaci prac ośmiorga utalentowanych, a niezwiązanych dziś z uczelnią absolwentów Wydziału Malarstwa – m.in. Aleksandry Waliszewskiej, Karola Radziszewskiego, Krzysztofa Buczaka.
Niby różnorodnie, a mnie nudno. Bo spęd w Królikarni jest szkolny jak wystawa na zaliczenie. Jedyna odmiana, że ocenia się belferskie ciało, a nie studentów. O ile jednak uczelniane pokazy są radosną improwizacją, o tyle od prezentacji przygotowanej z pomocą kuratora, w muzealnych murach, wymagałabym jakiejś koncepcji. Materia malarska jako spójnia nie wystarcza. A podział na prace bliższe abstrakcji (parter) i obrazy figuralne (piętro) poraża banałem. Tak się już zbiorówek nie robi!
Niektórzy autorzy wyraźnie zostali wzięci z łapanki. Dali, co mieli. Nie zaskoczyli arcydziełami, oj nie. Szczególnie przykro patrzeć na obrazy twórców kiedyś wyróżniających się inwencją, dziś wyzutych z kreatywności – przykładem Krzysztof Wachowiak, Marzanna Wróblewska czy Marek Wyrzykowski. Ile razy można repetować te same pomysły? Tak jakby belferka zwalniała od pracy nad sobą.