Olej na płótnie Pabla Picassa? 600 tys. euro. Sitodruk Andy Warhola? 500 tys. Szkic Francisa Bacona? Tylko 40 tys. Zwiedzających tłum, kupujących mało.
– Wielu świetnych gości, znanych kuratorów i kolekcjonerów, ciekawe rozmowy, ale zarazem te targi dziś nie są niestety miejscem gorącym komercyjnie. Od paru lat, kiedy rynek sztuki spowolnił, to osłabienie koniunktury widać zwłaszcza na lokalnych targach, jak te w Kolonii – twierdzi Łukasz Gorczyca z Galerii Raster. W zeszłym roku galeria wygrała konkurs na najlepsze stanowisko. Nagrodą było zaproszenie na tegoroczną edycję.
Pomimo to do Kolonii, która chce rywalizować z Art Basel, przyjechały galerie z „pierwszej ligi", m.in. nowojorska David Zwirner, Hauser & Wirth (Londyn, Zurych, Nowy Jork) czy Thaddeus Ropac (Salzburg, Paryż). Są też polskie – Raster pokazuje prace Michała Budnego, Rafała Bujnowskiego, Przemka Mateckiego, Zbyszka Rogalskiego oraz Slavs & Tatars), Żak /Branicka z Berlina Agnieszki Polskiej i Pawła Książka.
– Nie liczymy na dużą sprzedaż. Liczą się zdobyte kontakty, dobre towarzystwo, w jakim się występuje, a w tym roku jest ono znakomite. Wystarczy powiedzieć, że dotarli tutaj po raz pierwszy Mera i Donald Rubell, najsłynniejsi amerykańscy kolekcjonerzy, którzy mają swoje muzeum na Florydzie – mówi Michał Lasota z poznańskiej Stereo Gallery.
Równolegle w Kolonii rozpoczął się program kultury polskiej w Nadrenii Północnej-Westfalii.