Anna Molska wystawia w Tate Modern

W Tate Modern Anna Molska pokazuje filmy o polskiej transformacji - pisze Jacek Tomczuk

Publikacja: 26.05.2012 10:15

Kadr z filmu „Tanagram” Anny Molskiej

Kadr z filmu „Tanagram” Anny Molskiej

Foto: iam

– W Londynie sztuka polska jest znana. Przecież Mirosław Bałka dwa lata temu wystawiał w Hali Turbin, a Wilhelm Sasnal w zeszłym roku w Whitechapel. Ale są chyba młodsi? My chcemy  pokazywać publiczności nowe nazwiska i zjawiska – mówi Capucine Perrot, brytyjska kuratorka pokazu Anny Molskiej (rocznik 1983).

I zaraz potem podkreśla, że Tate Modern to moloch. Tu organizowane są wielkie wystawy, przygotowywane przez trzy lata, a czasami nawet pięć. Ta instytucja działa trochę poza czasem, stąd pomysł na „Stage and Twist", by pokazać właśnie to, co dziś robią artyści.

Londyńskie muzeum zaprosiło do współpracy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

– Zastanawialiśmy się, co wybrać – przyznaje współkuratorka pokazu Magda Lipska. – Sztuka, która powstaje w Londynie, jest formalna, chłodna.  Ludzie na Zachodzie uważają, że sztuka ze Wschodu jest niezwykle emocjonalna, kojarzy im się z rozdzieraniem szat. Chcieliśmy udowodnić, że artyści z tej części Europy potrafią opowiadać o współczesności językiem wyrafinowanym i oszczędnym.

Tak powstała wspólna wystawa Anny Molskiej i rumuńskiego artysty Cipriana Muresana. Wchodzi się najpierw na jego pracę „Choose" (Wybór). Kilkuletni chłopiec siedzi przy kuchennym stole: cerata, marmurkowa terakota odsyłają do biedniejszej części Europy. Przed nim puszka coca-coli i pepsi. Co wybierze? Nalewa do szklanki najpierw jedno, potem drugie i wypija duszkiem.

Tuż za tym krótkim filmem wideo grupa mężczyzn buduje trójkątne rusztowanie. Znów nie mamy wątpliwości, że jesteśmy w Europie Wschodniej: zużyte kufajki, zmęczone twarze, podły traktor, błoto.

– Kiedy byłam na stypendium w Orońsku, wynajęłam okolicznych robotników i stworzyłam rodzaj repliki „Męskiej piramidy" Aleksandra Rodczenki z 1936 roku, propagandowej apoteozy pracy, kolektywności – mówi Molska. – U niego robotnicy są młodzi, piękni, półnadzy, jak socrealistyczne rzeźby, a jednocześnie pozostają anonimowi.

Na otwarciu wystawy jeden z dziennikarzy zapytał, dlaczego kazała im budować na pustkowiu, w błocie.

– Na końcu filmu wszyscy robotnicy wchodzą na konstrukcję i się przedstawiają. Nie są anonimową masą, jak traktowali ich awangardowi artyści. Zyskują podmiotowość, ale ich praca właściwie traci sens – odpowiedziała artystka.

Na wystawie doraźny komentarz miesza się z odwołaniami do historii sztuki. Molska rozgrywa mecz z awangardą rosyjską, jej wiarą, że sztuka może zmienić rzeczywistość, zaprojektować świat człowieka

Filmy  Molskiej to karykatura sztuki zaangażowanej i ludu zaangażowanego w sztukę. Oto dwaj muskularni modele manewrują elementami chińskiej układanki („Tanagram"). Na białej podłodze układają czarne figury. Ostatnią jest czarny kwadrat, czytelne nawiązanie do słynnego obrazu Kazimierza Malewicza. Tyle że nic nie zostało z wiary malarza, że abstrakcyjna forma może zmienić świadomość odbiorcy. To już tylko slogany, mężczyźni rozmawiają dialogami z książek do nauki rosyjskiego.

35-letni Muresan na przeciwnika wybrał zachodnią awangardę lat 50. i 60. XX wieku. W 1960 roku Yves Klein w fotomontażu przedstawił siebie wyskakującego z okna. Jego odwaga i, co ważniejsze, efekt (zastygłe w powietrzu ciało) symbolizowały moc, jaką ma sztuka modernistyczna. Muresan pokazał w Tate „Skok w pustkę po trzech sekundach", redukując ów gest Kleina do jego fizycznej konsekwencji. Artysta z rozpostartymi ramionami leży nieruchomo, po tym jak uderzył o ziemię. Sztuka okazała się bezsilna.

Wideo „4.33" to z kolei ironiczny hołd dla słynnych czterech minut i 33 sekund ciszy amerykańskiego kompozytora Johna Cage'a. Tyle czasu Muresan filmuje opuszczoną fabrykę traktorów w Braszowie, którą zamknięto w 1998 r. po nieudanej prywatyzacji. Oko kamery błądzi po bezładzie i chaosie, jaki pozostał po największej swego czasu fabryce w Europie.

Przez zmianę kontekstu dzieł, do których się odnoszą, artyści zrobili wystawę o bezradności sztuki. Ale są dalecy od patosu. Proponują oczyszczającą groteskę o niezbyt wesołym zakątku Europy.

Jacek Tomczuk z Londynu

– W Londynie sztuka polska jest znana. Przecież Mirosław Bałka dwa lata temu wystawiał w Hali Turbin, a Wilhelm Sasnal w zeszłym roku w Whitechapel. Ale są chyba młodsi? My chcemy  pokazywać publiczności nowe nazwiska i zjawiska – mówi Capucine Perrot, brytyjska kuratorka pokazu Anny Molskiej (rocznik 1983).

I zaraz potem podkreśla, że Tate Modern to moloch. Tu organizowane są wielkie wystawy, przygotowywane przez trzy lata, a czasami nawet pięć. Ta instytucja działa trochę poza czasem, stąd pomysł na „Stage and Twist", by pokazać właśnie to, co dziś robią artyści.

Londyńskie muzeum zaprosiło do współpracy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Pozostało 83% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl