Krakowski MOCAK miał popularyzatorskie aspiracje, organizując tę wystawę. Sport – jak wiadomo – jest modny, czasem staje się źródłem statusu, momentami wręcz kultem. Jego symbolika jest wyświechtana, a gesty, komentarze i rytuały na bieżąco przenikają do życia codziennego. Nic więc dziwnego, że sport tak łatwo poddaje się działaniu artystów – aż prosi się o obnażenie własnych stereotypów, uwypuklanie absurdów i zbudowanie powiązań z innymi sferami życia. Przyjrzyjmy się mu raz jeszcze na wystawie w MOCAK-u.
Prezentowane są na niej prace artystów z wielu krajów, posługujących się różnymi mediami, od malarstwa i rzeźby, przez fotografię, po prace wideo, instalacje, a nawet tapiserie. Trudno tu znaleźć jakiś porządek i myśl przewodnią, dominuje jednak spojrzenie ironiczne, podkreślające, a jednocześnie wyśmiewające ogromną rolę sportu i igrzysk. Na przykład w pracy Margaret Eicher „Homo Ludens 1" wizerunek piłkarza grającego w meczu został opatrzony bogato zdobioną ramą, nadającą mu status wiekopomnego wydarzenia historycznego czy wręcz religijnego. Zbigniew Libera w „Body Master" wyśmiewa ambicje bywalców siłowni, podmieniając ciężarki na kartonowe pudełka, które mogłoby podnieść nawet małe dziecko. Co zresztą zwiedzający mogą zrobić – część prac na wystawie jest interaktywna i zaprasza widza do współudziału w sportowym spektaklu. Powielanie gestów, jak w cyklu fotografii Kuby Bąkowskiego, w którym artysta trenował u boku Agaty Wróbel, także pokazuje intensywność niespełnionych aspiracji. Nie brakuje też tonów lirycznych – cykl rzeźb Assy Kauppi „Wyścig skończony" ukazuje skupienie zawodników przed startem wyścigu pływackiego, niekontrolujących emocji, już „zanurzonych" w tym, co ma nastąpić. Dramatyczne wielkoformatowe fotografie maratończyków Beata Streuli doskonale oddają emocje ogarniające ich po biegu.
Na wystawie znajdują się też prace podkreślające czysto estetyczny wymiar sportu, wśród nich piękny cykl obrazów gimnastyczek i pływaczek Jerzego Nowosielskiego.
Aspiracje kuratorów, by pokazać jak najszerszy zakres sportowych interpretacji i nawiązań, nie zawsze okazały się trafne, zwłaszcza w kontekście komentarzy przypisanych do każdego prezentowanego dzieła. Trudno bowiem obraz Marcina Maciejowskiego „Młodzi nie chcą się uczyć i pracować", przedstawiający między innymi pseudokibiców, interpretować jako deklarację społeczeństwa przeciwko fanom sportu. Dla odmiany wideo „Fuzja" Ingeborg Lüsher, w którym piłkarze przebrani są w garnitury, a piłka zamienia się w kluczowych momentach w laptopa, jest nieco banalnym nawiązaniem do „wyścigu szczurów" i rywalizacji w biznesie.
Wszystkie prace sprawiają jednak, że czasem wybuchamy śmiechem, a czasem kiwamy głową nad banalnością własnych wyobrażeń. Niesamowitym kontrapunktem jest puszczany na szarej betonowej ścianie triumfalistyczny film Leni Riefenstahl „Olimpia" z 1938 r. Patetyczna muzyka, przejęty głos komentatora i przeestetyzowane ruchy sportowców są hipnotyzujące. Po krótkiej chwili jednak uświadamiamy sobie głęboko propagandowy przekaz filmu, a co za tym idzie – potęgę i niebezpieczeństwo ukryte w symbolice sportowej.