Wystawa Postęp i higiena w Zachęcie

„Postęp i higiena" w Zachęcie jest wizualnym esejem na temat poprawiania świata i jego mieszkańców - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 02.12.2014 18:49 Publikacja: 02.12.2014 18:22

Wystawa Postęp i higiena w Zachęcie

Foto: Zachęta, Marek Krzyzanek Marek Krzyzanek

Powrót w wielkim stylu: 14 lat od momentu, gdy zrezygnowała z kierowania galerią Zachęta, Anda Rottenberg pojawia się jako kuratorka niecodziennej prezentacji. Ważnej, skłaniającej do rozważań etycznych.

Jak zwykle w przypadkach wystaw „filozofujących" nie wystarczy obejrzeć prace ponad 40 współczesnych artystów (rodzimych, zagranicznych, aktywnych i już nieżyjących). Trzeba wczytać się w komentarze. Wtedy staje się jasne, dlaczego wśród eksponatów jest pokrojony w plastry mózg Józefa Piłsudskiego; zdjęcia Leni Riefenstahl z olimpiady w Berlinie z 1936 roku; film dokumentalny dotyczący piętnowania francuskich wojennych kolaborantek (z 1944 roku) publicznym goleniem głów; audiozapis dawców (sprzedawców?) spermy i jajeczek zachwalających w internecie swój „towar" (projekt Krystyny Piotrowskiej).

Są też inne zaskakujące obiekty, trudne do zaklasyfikowania. A nawet te bliskie tradycyjnym artystycznym formom nie pozwalają widzowi zrelaksować się. Apelują do sumień, prowokują do pytań.

Pierwszy szok: w hallu głównym galerii przywitał mnie... układ krwionośny człowieka w naturalnej skali, a dokładnie: przezroczysta plastikowa ludzkopodobna forma. Przez powłokę widać niebieskie i czerwone żyłki, aorty, tętnice. To pomoc naukowa produkowana przez mniej więcej 60 lat w Dreźnie, obecnie – eksponat tamtejszego Muzeum Higieny, przez najbliższe miesiące gościnnie w Zachęcie. Z drezdeńskim człowiekiem koresponduje „Żydowski szkielet" – papierowy niby-kościotrup, skonstruowany przez Ereza Israeli, z wyolbrzymionymi „typowo semickimi" cechami (jak nos ponadnaturalnej długości). Nad salą, w której stanął „Jewish Skeleton", wisi obraz-hasło Wilhelma Sasnala: słowo „Postęp" namalowane na gładkim błękitnym tle, z literami jak klocki, jak modernistyczne budowle. Pod tym sztandarem znalazły się olimpijskie migawki Leni Riefenstahl i zdumiewająco zbliżone w wyrazie fotografie sportowców Aleksandra Rodczenki.

Już wiadomo, o co chodzi – o plany wygenerowania nowej, zdrowej fizycznie i psychicznie ludzkiej rasy. Doskonałej, z której trzeba wyeliminować jednostki i narody odbiegające od ideału.

A miało być pięknie, mądrze, sprawiedliwie. Tej wizji niektórzy dali się uwieść. Rodczenko był jednym z nich, dopóki sam nie doświadczył sankcji systemu. W lepszy świat wierzyli twórcy Bauhausu, Le Corbusier, który chciał wszystkich uszczęśliwić „maszyną do mieszkania", i Gerrit Rietveld, który projektował fotel „do myślenia" – tak skonstruowany, żeby użytkownik nie rozleniwiał się intelektualnie. Drewniane, proste siedzisko, takież oparcie; całość pomalowana jak obraz Mondriana. W Zachęcie słynny mebel szybuje wysoko podwieszony niemal pod sufitem.

Fotel został „wpisany" w jeden z sześciu rozdziałów prezentacji zatytułowany „Zdrowe ciała, zdrowe miasta, zdrowe społeczeństwa". Oczyszczeniu narodów z niechcianych elementów służyła nauka zwana eugeniką. Nauka czy szarlataneria? Z teorii i doświadczeń eugeników korzystali naziści; na nie powołują się do dziś nacjonaliści i neofaszyści.

Odnosi się do tego piękna i skromna praca Krystyny Piotrowskiej „Oczy niebieskie" (cd. rymowanki: „życie królewskie, oczy czarne – życie marne"). Dwa zdjęcia tej samej kobiety, na jednym jest jasnooka, na drugim – niby identyczna, ale „upośledzona" ciemnymi tęczówkami. Prawo Mendla dotyczyło nie tylko takich cech. Również proporcji, składu krwi, komórek mózgu (stąd obecność wizualnych efektów badań medycznych szarych komórek Piłsudskiego). Dlatego do pokazu włączono akwarelowy portret Cyganki namalowany dla doktora Mengele przez Dinę Gottliebovą, czesko-amerykańską malarkę żydowskiego pochodzenia, w czasie wojny więźniarkę Auschwitz.

Kto myśli, że stygmatyzowanie cechami wrodzonymi to pieśń przeszłości, myli się. Ma to też miejsce we współczesności, zwłaszcza w pozaeuropejskich kulturach. W Indiach kobietom nie przysługuje nawet wdowi grosz – powinny zemrzeć w ślad za mężem. Hiszpański twórca Santiago Sierra sfotografował „146 kobiet". Twarzy nie widać, tylko chusty zakrywające głowy. Bo to ludzie-nikt, anonimy.

Wystawa „Postęp i higiena" jest ledwie szkicem do zagadnienia wykluczenia i nadużyć. Jednak tyle starczy, by zauważyć pewną cechę charakterystyczną sztuki najnowszej. Otóż stała się – przynajmniej jej część – pełna treści. Ponownie. Jak wiadomo, XX-wieczne awangardy odcinały się od anegdoty, fabuły, problemu. Szczytem tego – abstrakcja, konstruktywizm, minimalizm.

Ponad pół wieku temu nastąpiło kolejne załamanie: podważona została idea postępu w sztuce. Potem postmodernizm i ponowoczesność sprawiły, że przeszłość, cały dorobek ludzkości stał się wspólną własnością. Artysto, bierz, skąd chcesz, i buduj z tego swoje puzzle.

A jednak... Jakby na przekór status quo, ta wystawa jest dowodem na istnienie postępu w sztuce. Dokonuje się on nie w stronę wirtuozerii wykonawczej (choć i to się zdarza), lecz ku nowym znaczeniom pokazów. Prezentacje stały się rozważaniami o różnych aspektach życia. Pojawiły się tematy trudne, odległe od tego, do czego przyzwyczaiła odbiorcę klasyczna sztuka: ból, depresja, śmierć, uzależnienia, dewiacje, a teraz – wymuszenia i wykluczenia. Zagadnienia, które nie poprawiają samopoczucia, ale pozwalają nam się odnaleźć w rzeczywistości, lepiej ją poznać, zrozumieć. Co wcale nie oznacza – akceptować.

Wystawa czynna do 15 lutego.

Powrót w wielkim stylu: 14 lat od momentu, gdy zrezygnowała z kierowania galerią Zachęta, Anda Rottenberg pojawia się jako kuratorka niecodziennej prezentacji. Ważnej, skłaniającej do rozważań etycznych.

Jak zwykle w przypadkach wystaw „filozofujących" nie wystarczy obejrzeć prace ponad 40 współczesnych artystów (rodzimych, zagranicznych, aktywnych i już nieżyjących). Trzeba wczytać się w komentarze. Wtedy staje się jasne, dlaczego wśród eksponatów jest pokrojony w plastry mózg Józefa Piłsudskiego; zdjęcia Leni Riefenstahl z olimpiady w Berlinie z 1936 roku; film dokumentalny dotyczący piętnowania francuskich wojennych kolaborantek (z 1944 roku) publicznym goleniem głów; audiozapis dawców (sprzedawców?) spermy i jajeczek zachwalających w internecie swój „towar" (projekt Krystyny Piotrowskiej).

Pozostało 85% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl