Jestem zaangażowany, zadowolony, szczęśliwy – jaki termin by pan wybrał dla określenia własnej, osobistej sytuacji w pracy?
Zaangażowany.
Dlaczego?
Uważam, że przede wszystkim zaangażowanie pracowników jest najlepszą receptą na funkcjonowanie dobrego miejsca pracy. Odpowiednie emocjonalne przywiązanie do pracy to nie tylko kwestia dobrego samopoczucia pracowników, które jest oczywiście bardzo ważne, ale także na przykład kwestia wydajności. Co do szczęścia – w języku angielskim to słowo odnosi się między innymi do chwilowej emocji związanej z radością. To ważne, ale czy o to chodzi w pracy. Nie do końca, między innymi z powodu ulotności tego uczucia. W pracy, w firmie, potrzebne jest coś znacznie bardziej trwałego.
A co z satysfakcją?
Satysfakcja jest ważnym, racjonalnym, aspektem. Jednak 70 proc. ludzkich myśli jest związanych z emocjami, a tylko 30 proc. z racjonalnością.
To jaki rodzaj przywództwa jest potrzebny w nowoczesnych firmach? Żeby wzmocnić ten najważniejszy aspekt, o którym pan mówił, czyli zaangażowanie?
Myślę, że potrzebujemy liderów, którzy są lepszymi słuchaczami.
Co to znaczy?
Ludzie robią wszystko, co w ich mocy, żeby ich usłyszano. Przykłady: Gutenberg – przecież w słowie drukowanym chodziło w gruncie rzeczy o to, aby usłyszeć autorów na dużą skalę, Marconi – chodziło o to, aby nas usłyszeć na wszystkich kontynentach. Teraz próbujesz być usłyszany poprzez Twittera i inne media społecznościowe, poprzez komunikator. W ciągu dnia są miliardy momentów, w których próbujemy połączyć się z ludzkością. Ale ilu ludzi naprawdę czuje, że zostało wysłuchanych? Myślę, że to jest ogromny deficyt. W szczególności w miejscach pracy.