Chodzi o wodę w kanale Północno-Krymskim, który zasila pola i winnice półwyspu i zaspokaja 85 proc. potrzeb Krymu w wodę. Jak przyznali rolnicy, wody zaczęło brakować zaraz po rosyjskiej aneksji, podała agencja Unian.
- Najpierw zabrakło wody w kanale co spowodowało upadek biznesu 70 proc. miejscowych rolników. Na rynku pozostali tylko ci, którym udało się dowiercić do własnej wody i zainwestować w studnie, a to wcale nie jest tanie - wyjaśnił jeden z mieszkańców rejonu Dżankowskiego, który najbardziej cierpi z braku wody.
Do problemów z wodą, doły kłopoty z rynkiem zbytu. - Wcześniej 90 proc. produkcji sprzedawaliśmy na ukraińskim rynku, ale teraz z każdym dniem coraz trudniej tam dostarczać towar. A wozić do Rosji jest nierealne. Problemy z transportem są ogromne. Najpierw trzeba dobę stać w kolejce na prom, a potem na terenie Krasnojarskiego Kraju szukać zbytu. Bo tam mają dość własnej produkcji. Tak więc możemy sprzedawać nasze owoce, warzywa, wino, tylko na Krymie - dodaje rozmówca.
Pod rosyjską okupacją 2-3 razy zdrożał zakup ziarna, nawozów oraz środków ochrony roślin. Władze ukraińskiego obwodu chersońskiego są gotowe sprzedawać Krymowi wodę po cenie światowej - 1 euro za 1 m3.