Sprawa Mariana Banasia przerosła Prawo i Sprawiedliwość. Wychodzą na jaw i będą wychodzić nowe rewelacje na temat szefa NIK, które obciążają również Zjednoczoną Prawicę, która go wypromowała. Wszystko, co dzieje się wokół Mariana Banasia, idzie na konto PiS.
Partia Jarosława Kaczyńskiego próbowała po dobroci odwołać Banasia. Nie wyszło. Nie udało się też im go zastraszyć, atakując syna. PiS nie ma planu B, mimo zapewnień premiera i marszałka Sejmu. Opozycja nie zgodzi się na zmianę konstytucji, a również ustawowo Banasia nie da się odwołać. PiS pozostaje bezradny.
Banaś przeszedł za to do kontrofensywy. Napisał do premiera, że Polsce grozi katastrofa ekologiczna. Propagandowo to bardzo nieprzyjemne uderzenie we władzę, w sytuacji kiedy Polacy są coraz wrażliwsi na kwestie klimatyczne. Banaś ograniczył też kompetencje wiceprezesów NIK związanych z PiS, którzy nie mogą teraz podejmować wiążących decyzji w Izbie. Po dziesięciu latach z pracą w NIK pożegnała się niespodziewanie żona szefa ABW. Czy ma to związek z tym, że Agencja wszczęła kontrolne postępowanie sprawdzające wobec prezesa NIK, można tylko zgadywać. Faktem jest, że zanim Banasiowi zostanie odebrany dostęp do tajemnic, ten przygotuje wystarczające zapasy informacji szkodzących władzy. Na razie kolejnymi raportami i zapowiedziami celnie kąsa obóz „dobrej zmiany”. Na mocne uderzenia ma przyjść czas. W PiS panuje popłoch. Beata Kempa wpadła w panikę, publicznie wyznając, że NIK ma na nią zlecenie.
Przeczytaj też: Prof. Jędrzejko: Banaś jest mistrzem sztuk walki, jest inny niż 99,99 proc. z nas
Nikt nie chce się przyznać, kto podsunął prezesowi kandydaturę Banasia na szefa NIK. Okazuje się, że Banaś miał wielu promotorów w partii i ma wciąż dobre relacje z wieloma jej członkami. Jednak dzisiaj szef NIK ciągnie PiS w dół. Władza boi się, że Banaś może przyczynić się do pogrążenia Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. PiS ma jednak ograniczone pole manewru wobec swojego „pancernego” kolegi. Wysoko postawieni przedstawiciele władzy mówią w nieoficjalnych rozmowach, że drażnienie Banasia staje się coraz niebezpieczniejsze dla partii. Wszelkie próby odwołania go spełzły na niczym. Pojawił się nowy pomysł na wyjście z trudnej sytuacji.