Sprawa, której obawiał się Kaczyński, czyli inwestycja spółki Srebrna, powiązanej z PiS, jest przedstawiana w kolejnych odcinkach prasowych. PiS wciąż utrzymuje, że ujawnione materiały to „kapiszon" i „manipulacja". Jednak kolejne rewelacje w coraz gorszym świetle stawiają prezesa PiS, mimo że ostatecznie do transakcji nie doszło, a sam Kaczyński w nagraniach wystawia Patrykowi Jakiemu, kandydatowi PiS na prezydenta stolicy, świadectwo „bardzo samodzielnego polityka". Jedną z najważniejszych czwartkowych informacji „Gazety" jest potwierdzenie, że w sprawę osobiście zaangażowany był prezes Pekao SA Michał Krupiński.
Czytaj także: Czy „taśmy Kaczyńskiego" wywrócą prezesa?
Jak nagrania wpłyną na notowania partii rządzącej i losy głównego bohatera taśm? Janusz Piechociński, były szef PSL i wicepremier, nie ma wątpliwości, że mogło dojść do złamania prawa, a na pewno „zachowanie prezesa PiS jest wątpliwe etycznie". – Lider partyjny nie jest od prowadzenia negocjacji biznesowych, jak twierdzi Jarosław Gowin. Partia polityczna nie może prowadzić interesów, również przez powiązane spółki, a szef ugrupowania rządzącego nie powinien brać udziału w żadnych tego typu spotkaniach, tym bardziej z prezesem państwowego banku – podkreśla Piechociński. Również Leszek Miller, były premier RP i szef SLD, nie ma wątpliwości, że prezes PiS popełnił błąd. – Partii politycznych nie tworzy się po to, żeby budować wieżowce lub prowadzić działalność gospodarczą. Źle to wygląda, gdy negocjacje prowadzi prezes partii, wyręczając przedstawicieli spółki, a w spotkaniu dotyczącym ponadmiliardowej inwestycji nie uczestniczy sama prezes Srebrnej. Pytanie, czy Kaczyński miał upoważnienie do prowadzenia negocjacji? – zastanawia się Miller.
Jednak obaj byli liderzy partyjni nie mają wątpliwości, że sprawa za rządów PiS nie zostanie wyjaśniona. – Nie ukrywajmy, nie ma klimatu politycznego dla wyjaśnienia tej afery – mówi Piechociński. Były szef SLD przypomina, że politycy PiS walczyli o to, żeby nie było symbiozy między polityką a biznesem, a teraz okazuje się, że sam Kaczyński łączy biznes z polityką, czego jako polityk zawodowy robić nie może. – Etycznie bardzo wątpliwe, ale dla przeciętnego Polaka sprawa jest niezrozumiała, co PiS umiejętnie wykorzystuje, narzucając narrację, że przecież Kaczyński chciał zapłacić, a nawet pójść do sądu – mówi Miller.