Strajk nauczycieli został zawieszony, nie zakończony – podkreślają związkowcy. Na czerwiec zapowiadają swój okrągły stół, a po wakacjach powrót ogólnopolskiej oświatowej akcji protestacyjnej. Wrzesień będzie testem dla sprawności wdrożenia reformy Anny Zalewskiej.
Uczniowie zostaną potraktowani jako mięso armatnie reformy edukacyjnej, w szczególności podwójne roczniki, a to może zogniskować na władzy gniew rodziców, za co trudno będzie oskarżyć belfrów. Podobnie jak za brak dobrej woli, jeśli rządzący nie przedstawią wyższych nakładów na szkołę i kadrę nauczycielską, która ponosi główny wysiłek wdrażania reformy. Tym bardziej że rodzice zobaczą ucieczkę przed odpowiedzialnością Zalewskiej, która kandyduje do Parlamentu Europejskiego, a jeszcze rok temu dementowała swoją chęć startu w europejskich wyborach, nazywając ją: „wakacyjną plotką". PiS będąc w opozycji obiecywał w swoim programie z 2011 r. podwyżki dla nauczycieli rzędu 2500 tys. brutto, a Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń" pisał o 1000 zł podwyżki dla nauczycieli, właśnie „ze względu na podciągnięcie edukacji na wyższy poziom". PiS będąc w opozycji wiele nauczycielom obiecał. Będąc u władzy o obietnicach zapomniał. PiS ma czas do września, żeby przedstawić nowe propozycje. Inaczej strajk nauczycieli we wrześniu rozgorzeje ze zdwojoną siłą. I nie będzie jedynym.
Oszukani przez władzę czują się lekarze rezydenci. Swoje postulaty mają pielęgniarki. Rolnicy z AgroUnii nie boją się blokować ulic. A są jeszcze opiekunowie osób niepełnosprawnych, których władza upokorzyła w Sejmie. Są inne grupy społeczne, które podniosą głowy we wrześniu. Za to, co dzieje się w państwie, odpowiadają rządzący. I oni będą musieli zadbać o wyciszenie emocji, a tych nie da się zdławić rozciągniętymi w czasie obietnicami, gołosłowiem i propagandą w publicznych mediach.
We wrześniu PiS będzie musiał stawić czoła wielu problemom, jak wypływającym aferom, niespełnionym obietnicom i protestom, których przybędzie. PiS usłyszy pytania o to, gdzie są mniejsze kolejki do lekarzy, co z pomocą dla frankowiczów, gdzie są sprawne sądy, gdzie tanie mieszkania, gdzie są równe dopłaty dla polskich rolników? Co z ukaraniem winnych „sfałszowaniu wyborów samorządowych" z 2014 r., co z aneksem WSI, co ze sprowadzeniem wraku smoleńskiego i ukaraniu winnych katastrofy, co z wynikami audytu i rozliczeniami „aferalnych" rządów PO–PSL, co z odpowiedzialnością Bartłomieja Sienkiewicza za „podpaloną" budkę? Wrzesień będzie czasem powiedzenia „sprawdzam" PiS. Rządzącym, wciąż mówiący o 500+ i „piątce Kaczyńskiego", może zostać przypomnianych wiele obietnic, o których woleliby zapomnieć. Rolnicy, nauczyciele, rezydenci, pracownicy sądów, pielęgniarki, policjanci i inni niezadowoleni, wyciągnęli wnioski z dotychczasowych protestów. Wiedzą, że występując przeciwko władzy nie mogą szkodzić społeczeństwu. Kiedy PiS będzie zajęty kampanią wyborczą, szerokie niezadowolenie społeczne połączone z gorącą atmosferą wyborczą może przełożyć się na najgorętszą polityczną polską jesień od lat.