W zeszłym tygodniu oglądałem wyłącznie TVP. Żadnych innych telewizji informacyjnych, nie słuchałem też stacji radiowych, nie czytałem prasy, nie śledziłem portali informacyjnych. Ujrzałem inną Polskę. Na tle innych państw Unii Europejskiej, mimo że mamy obecnie najwięcej nowych przypadków zakażenia koronawirusem (w poniedziałek było ich najwięcej od początku pandemii), jesteśmy krajem doskonale radzącym sobie z epidemią. Dowiedziałem się, że krytyczna sytuacja epidemiczna na Śląsku została opanowana, choć w poniedziałek rządzący wstrzymali pracę w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Polskiej Grupy Górniczej.
Gdyby ktoś oglądał tylko TVP Info i wiedzę czerpał z „Wiadomości" TVP, mógłby również odnieść wrażenie, że jedyną nadzieją dla Polski jest Andrzej Duda, a Rafał Trzaskowski może tylko pogrążyć naszą ojczyznę.
„Wiadomości" podały np., że to Borys Budka steruje prezydentem Warszawy, gdyż wyłapały jak podczas konferencji przekazał mu, żeby podniósł wyżej parasol, bo był źle widziany przez operatorów kamer. Główny serwis TVP podał też, że rzekomo Jagna Marczułajtis porównała wizytę Trzaskowskiego w Zakopanem do... pielgrzymki Jana Pawła II na Podhalu. We wcześniejszych wydaniach można było dowiedzieć się, że Trzaskowski nie jest katolikiem, mimo deklarowanej przynależności do Kościoła.
Inaczej rzecz ma się z Andrzejem Dudą. Prezydent zapowiada milion nowych miejsc pracy, poinformował o pierwszych szczegółach dotyczących bonu turystycznego, jego zasługą jest obniżenie wieku emerytalnego i 500+, a kampanijny plan Dudy jest „zbieżny z unijnym kierunkiem odbudowy polskiej gospodarki po kryzysie". Codzienne relacje wydarzeń politycznych w TVP wyglądają jakby Andrzej Duda, zgadzając się przeznaczyć prawie 2 mld zł na media publiczne, wykupił w nich sobie kampanię promocyjną na wybory i opłacił zarazem czarną kampanię szkalującą swojego najgroźniejszego przeciwnika.
Czy taka propaganda działa? Do pewnego stopnia. Betonowy elektorat utwardzany jest w słuszności swoich przekonań. Jednak żeby doszło do reelekcji Duda potrzebuje nowych wyborców. A tych nie zdobywa. Toporna propaganda TVP może tylko zaszkodzić prezydentowi w reelekcji. Świat przedstawiany przez media publiczne to równoległa rzeczywistości do tej, w której żyją Polacy.