Ale wykształciuchy boczą się nie na każdą władzę, lecz na tę konkretną – PiS-owską...
Bo poprzednia władza nie wyzywała i nie próbowała mnie obrażać. Dopiero ta władza próbuje dać wyraźny sygnał, że osoba lepiej wykształcona staje się podejrzana, ta władza pokazuje palcem: to są ci źli, na nich warczcie, na nich gwiżdżcie. Fenomenem tej władzy jest jednak to, że poprzednie rządy zazwyczaj po dwóch latach rządzenia dostawały czerwoną kartkę od wyborców. Obecna władza zaś przyjrzała się mocniej społeczeństwu i zaobserwowała, że 80 proc. ludzi chce mieć po prostu święty spokój, nie interesuje ich żadna rewolucja, ale dom, rodzina, kształcenie dzieci. I do tych osób zwraca się partia obecnie rządząca, używając takiego, a nie innego języka. Wytyka zaś palcem tych, którzy chcą czegoś więcej, którzy dążą do tego, by polskie społeczeństwo przypominało społeczeństwo francuskie czy belgijskie – otwarte i nowoczesne.
Jako wykształciuch w „Szkle kontaktowym” staje pan w obronie innych wykształciuchów.
No tak. Z tym że nie jest to żadne zorganizowane przedsięwzięcie, bo ja jako dziennikarz mogę najwyżej wyrażać swoje opinie, zadawać pytania i formułować wnioski wynikające z odpowiedzi na te pytania. Wiem jednak, że w Polsce są takie ruchy i widzowie „Szkła kontaktowego” organizują różne spotkania. Z tego, co wiem, nazwali się my-kształciuchy, założyli własną stronę internetową, za pomocą której umawiają się na spotkania. Całkiem niedawno takie spotkanie odbyło się w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.
Jednak wykształciuchy należą do mniejszości. Aż 72 proc. Polaków nie utożsamia się z tym określeniem.
Ludzie bardziej aktywni i z większymi aspiracjami – i w sensie intelektualnym, i w sensie życiowym – zazwyczaj są w mniejszości, co zresztą zgadza się z tym, że większość polskiego społeczeństwa po prostu polityką się nie pasjonuje.