Marek Pieszczyński, trener i doradca z Instytutu Psycho-Immunologii IPSI
Rz: Polacy coraz częściej spędzają urlopy na aktywnym wypoczynku. Nurkują, jeżdżą konno, robią licencje pilota. Czy bangee wypiera plażę?
Marek Pieszczyński: Przyjrzyjmy się grupie, której to dotyczy. To ludzie młodzi, dynamiczni, menedżerowie, przedsiębiorcy i specjaliści, którzy odnieśli zawodowy i finansowy sukces. Prowadzący dynamiczne i stresujące życie. Biorą krótkie urlopy, więc chcą je możliwie najaktywniej wykorzystać. Mają za mało czasu, by stopniowo przestawiać się z aktywności zawodowej na wypoczynek plażowy. I pragną odreagować codzienny stres.
Czy funkcjonowanie przez cały rok – także na urlopie – na wysokich obrotach nie jest wyniszczające dla organizmu?
Ten problem ma dwa aspekty. Z jednej strony mogą występować kłopoty związane z niedotrenowaniem, niewystarczającym przygotowaniem fizycznym do tak aktywnego wypoczynku – a wtedy osoba parająca się na co dzień pracą umysłową doznaje kontuzji podczas jazdy konnej czy wspinaczki wysokogórskiej. Z drugiej strony wielu ludziom przyjemność sprawia podejmowanie wyzwań, a później – poczucie zwycięstwa. Pojawia się radość i duma ze sprostania nowemu, trudnemu zadaniu. A to podnosi poziom ogólnego zadowolenia z życia oraz znacznie zwiększa chęć do pracy.