[wyimek][link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2010/01/04/wszystko-wolno-byle-po-kryjomu/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]
Sprawę ujawnionych nagrań kompromitujących Krzysztofa Piesiewicza trudno ocenić jednoznacznie. Znacznie łatwiej jednoznacznie ocenić dyskusję, która wybuchła z chwilą, gdy skryte dotąd szczegóły życia senatora Platformy stały się znane opinii publicznej.
Rzecz jasna komentatorzy mają prawo do osądzania postępków znanego senatora, mają prawo go potępiać albo bronić, byle zgodnie ze swoimi przekonaniami i zdrowym rozsądkiem. Problemem jest jednak fakt, iż w obronę polityka PO wkradł się ton, który może się okazać zabójczy dla publicznej debaty w Polsce.
Dlaczego? Dlatego, że dyskusja nad “taśmami Piesiewicza” jest w istocie dyskusją nie tylko nad wolnością słowa, prawem do prywatności, lecz przede wszystkim nad naturą człowieka, granicami etyki i polityki.
[srodtytul]Nie ma dobra, nie ma zła[/srodtytul]