Szostkiewicz: Tolerancja polityki

W Polsce tolerancja nie jest w modzie. Wszystko jedno, czy dyskusja toczy się na uniwersytecie, czy przy piwie. Tolerancja jest wykpiwana tak zaciekle jak poprawność polityczna. I równie prostacko

Aktualizacja: 16.09.2010 13:51 Publikacja: 16.09.2010 13:42

Szostkiewicz: Tolerancja polityki

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Red

[wyimek]

[/wyimek]

Akademicy i politycy za często nie mają pojęcia, o czym mówią. Ideę tolerancji zrodziły doświadczenia krwawych konfliktów europejskich. Argumenty za tolerancją wyłożył w XVII wieku John Locke. W słynnym „Liście o tolerancji” zajął się problemem tolerancji w dziedzinie religii. Twierdził, że władcy nie mają prawa uzasadniać swej władzy przez odwołanie się do prawdziwości religii, jaką wyznają. Nie jest bowiem rzeczą władcy orzekać o prawdziwości dogmatów religii. Podobnie jak nie jest rzeczą państwa troszczyć się o zbawienie dusz jego poddanych czy obywateli. Rzeczą państwa jest zapewnić poszanowanie słusznych praw i swobód ludzi. A zatem, rozumował Locke, w sprawach religii powinna obowiązywać zasada tolerancji (ze względu na kontekst historyczny filozof uważał, że nie mogą z niej korzystać katolicy, ponieważ ich lojalność względem korony angielskiej nie była dlań oczywista).

W tym klasycznym ujęciu tolerancja jest postawą wobec tego, co się nam może nie podobać – postawą (często niechętnego) znoszenia czegoś, czego się nie aprobuje w dziedzinie duchowej. Tak rozumiana tolerancja jest po prostu zgodą na niedoskonałość ludzkiego świata. Byłaby niepotrzebna, gdyby ludzie byli aniołami. Ale nie są. A ponieważ żyjemy wśród ludzi, musimy zacisnąć zęby i tolerować to, co nam się u innych nie podoba, oczekując, że i oni zachowają się wobec nas podobnie. Inaczej wkraczamy na permanentną ścieżkę wojenną, czego żadne nowoczesne społeczeństwo nie wytrzyma. Tolerancja nie obejmuje naturalnie łamania sprawiedliwego prawa.

Dziś pojęcie tolerancji przenika wiele dziedzin, nie tylko religię, lecz także kulturę, obyczaje i politykę. W polityce kwestią kluczową jest pytanie, jak daleko powinno sięgać tolerowanie opozycji. W systemach niedemokratycznych granicę wyznacza siła rządząca i kontrolowane przez nią instytucje państwa. W praktyce opozycja polityczna jest w nich albo fasadowa, albo zakazana i zwalczana. W demokracji granicę wyznacza stabilność systemu. Im stabilność głębsza, tym tolerancja szersza. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej prawo nie chroni takiej politycznej opozycji, która by dążyła do obalenia konstytucji i zamierzała ją zastąpić ustawą zasadniczą niegwarantującą praw i wolności obywatelskich. Pytanie brzmi: czy demokracja powinna tolerować opozycję dążącą do obalenia demokracji? A jeśli tak, to do jakiego momentu?

[wyimek][b][link=http://polskatolerancja.tezeusz.pl "target=_blank"]Więcej tekstów w serwisie tezeusz.pl[/link][/b][/wyimek]

Ten problem mamy i w odrodzonej po 1989 r. Polsce. Siły antydemokratyczne dziś rzadko deklarują dążenie do obalenia systemu. Głoszą potrzebę jego radykalnego przebudowania. Cóż, zaciskamy zęby i tolerujemy różne Samoobrony, Ruchy i Ligi, w nadziei, że nigdy nie dojdą do samodzielnej władzy w demokratycznych wyborach. Jak dotąd prawdziwym wyzwaniem stało się z tego punktu widzenia Prawo i Sprawiedliwość. Pisowski projekt „IV Rzeczpospolitej” w wielu podstawowych sprawach kwestionował kształt polskiej demokracji i polskiego państwa, jaki powstał i rozwinął się po 1989 r. Nie trzeba było być entuzjastą braci Kaczyńskich w polskiej polityce, by dostrzegać potrzebę reform, zmian i korekt funkcjonowania naszej demokracji. Jednak dwulecie rządów PiS pokazało także, że projekt polityczny tej partii realizowany był za cenę dezintegracji struktur państwa i społeczeństwa. Musiało to budzić i budzi nadal – zwłaszcza od czasu przegranych przez Jarosława Kaczyńskiego wyborów prezydenckich – niepokój o stabilność systemu demokratycznego. Podzielam ten niepokój. PiS ma wielki potencjał destrukcji, a minimalną zdolność budowania kapitału zaufania społecznego. Jest de facto partią radykalnej kontestacji obecnego porządku demokratycznego. Jak długo polska demokracja jest w stanie to znosić?

[i]Autor jest publicystą "Polityki"[/i]

[ramka][srodtytul]Wyzwania dla polskiej tolerancji[/srodtytul]

„Polska tolerancja” to projekt, który powstał z inicjatywy Fundacji Tezeusz przy współpracy z Laboratorium Więzi. Od 6 września do 29 listopada, co tydzień w serwisie Tezeusz.pl, na stronie internetowej [link=http://rp.pl/polskatolerancja]rp.pl/polskatolerancja[/link], na Facebooku oraz na platformie internetowej salon24.pl będą się odbywać debaty poświęcone ważnym kwestiom społecznym stanowiącym wyzwanie dla polskiej tolerancji. Wprowadzeniem do dyskusji będą teksty m.in.: Jadwigi Staniszkis, Jana Rokita, Tomasza P. Terlikowskiego, Jana Hartmana, Magdaleny Środy, Kingi Dunin czy Henryki Bochniarz. Debaty będą co tydzień podsumowywane przez moderatora w formie audiowizualnej, a po zakończeniu projektu zostanie wydany e-book obejmujący dyskutowane teksty i najciekawsze komentarze.

[link=http://polskatolerancja.tezeusz.pl "target=_blank"]http://polskatolerancja.tezeusz.pl[/link]

[i]—maty[/i][/ramka]

[wyimek]

[/wyimek]

Pozostało 100% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości