Polityk daleki od obowiązującej „poprawności politycznej”, lider Kongresu Nowej Prawicy - Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z portalem gover.pl odnosi się do powracających niczym bumerang pomysłów SLD na legalizację „związków partnerskich”
Mogą założyć spółkę cywilną, która może nazywać się „Małżeństwo Kowalskiego z Wiśniewskim”. Żaden problem. Jednak celem tzw. „gejów” (bo trzeba stanowczo odróżnić „gejów” od homosiów!) jest zupełnie co innego.
Korwin-Mikke tak określa te różnice:
Homoś to człowiek, który ma oryginalne zwyczaje para-seksualne. Pani nie widzi demonstracji homosiów na ulicach – podobnie, jak nie ma demonstracji np. zwolenników miłości po francusku. Natomiast „geje” to ludzie, którzy być może wcale nie są homoseksualistami. Np. słynne „Tatułki” - duet Rosjanek udających dla rozgłosu lesbijki. Oni czasem udają homosiów, żeby uzyskać dotacje z Unii Europejskiej czy innych organizacji, których celem jest zniszczenie społeczeństwa. Tak samo, jak działacz związkowy nie musi być robotnikiem i w nosie ma dobro robotników, tak „geje” często udają homosiów dla pieniędzy. Ich celem jest własny dobrobyt i zniszczenie „patriarchalnego społeczeństwa”. W mojej wypowiedzi należy jasno oddzielić gejów od homoseksualistów?
Co prezes KNP sądzi o walczących z homofobią?