Dziś o Michale Kleiberze mówi się i pisze mało, a jednak polityczne plotki wciąż przywołują to nazwisko. Z jednej strony Kleiber ma być wciąż człowiekiem kokietowanym przez lidera PiS. Ten już w roku 2004 wymieniał go, w obliczu narastających kłopotów rządu Millera, jako kandydata na szefa rządu „technicznego", niereprezentującego żadnej partii, a więc strawnego dla wszystkich. (...) Z drugiej strony ostatnimi czasy Kleiber zbliżył się bardzo do SLD. Grzegorz Napieralski ma wiele wad, ale szuka doradców  w różnych kręgach i słucha ich uważniej niż Jarosław Kaczyński lub Donald Tusk.

Piotr Zaremba analizuje scenariusze, jakie są możliwe jesienią w zależności od wyniku wyborów.

W niewielkim stopniu decydować będą różnice programowe lub historyczne zaszłości – poza podstawową wojną między PO i PiS. Ważna będzie za to parlamentarna arytmetyka. – Jeśli PO dostanie dobry wynik, a SLD słaby, powstanie normalna koalicja między nimi. Jeśli odwrotnie – może powstać rząd techniczny – analizuje, idąc tropem rozważań Czarzastego, ważny SLD-owiec. I przypomina o czwartej partii: o PSL. Ona może przetrwać jako dodatkowy gracz we wszystkich tych układankach.

Inną okolicznością będzie naturalnie psychologia. Jeśli Napieralski potraktuje powyborcze negocjacje z Tuskiem jako próbę sił, może łatwo przeciągnąć strunę. W 2005 roku wszyscy byli naprawdę przekonani, że rząd PO–PiS jest najbardziej naturalnym i pożądanym rozwiązaniem. A jednak rząd taki nie powstał, początkowo z powodu ambicji liderów. Ambicji, które zaowocowały skądinąd przebudową sceny politycznej.